Pani Hanna chciała pozbyć się problemu z chrapaniem. Poszła na rutynowy zabieg, zmarła trzy miesiące później
Pani Hanna z Poznania na początku stycznia udała się na zabieg korekty podniebienia miękkiego. Miała obawy, ale zależało jej na poprawie jakości snu i uporaniu się z problemem chrapania. Niestety „po udanym zabiegu” doszło do tragedii. Trzy miesiące później kobieta zmarła. Rodzina pani Hanny skierowała sprawę do prokuratury.
Lekarz powiedział: operacja się udała, ale pojawiły się komplikacje
Historię pani Hanny Mikulskiej z Poznania opowiedzieli „Gazecie Wyborczej” jej bliscy: mąż Emil i syn Igor. Z ich relacji wynika, że kobieta borykała się z problemem chrapania. Szef kliniki otolaryngologii Szpitala Uniwersyteckiego w Zielonej Górze doradził jej zabieg korekty podniebienia miękkiego metodą koblacji. To jedna z najnowocześniejszych technik chirurgicznych, wykorzystująca energię fal radiowych do zmniejszenia objętości i zwiększania napięcia określonej tkanki. 67-latka mimo obaw zdecydowała się na zabieg, który kosztował 6,5 tys. złotych i został przeprowadzony przez tego samego lekarza w prywatnym szpitalu św. Wojciecha w Poznaniu na początku stycznia.
„Po południu miałem odebrać żonę ze szpitala. Czekałem na sygnał. Telefon zadzwonił, ale odezwał się lekarz. Powiedział, że operacja się udała, ale pojawiły się komplikacje i Hania jest na OIOM-ie, więc mam odebrać jej rzeczy” – opowiada mąż kobiety Emil Mikulski w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”.
Na miejscu lekarz miał przekazać panu Mikulskiemu, że „żona wybudziła się nieprawidłowo”, bo straciła oddech i ustało krążenie, a także, że nie mogli jej zaintubować, „bo miała pocięte podniebienie i za krótką szyję”, więc potrzebna była tracheotomia. Kiedy mąż pani Hanny zapytał go o to, ile kobieta nie oddychała, lekarz odparł, że „jakieś trzy do pięciu minut”, dodając, że „to cud, że żyje”.
„Powtarzał, że nie wie, dlaczego tak się stało. O krwotoku nie wspomniał” – przekazuje mąż Hanny.
Dodaje, że lekarz '”był blady, spocony, ręce mu się trzęsły, miał łzy w oczach, głos mu się łamał”. Kiedy mężczyzna wraz z synem odwiedzili panią Hannę na OIOM-ie, ich uwagę zwróciło duże rozcięcie na szyi kobiety. Jak określają, miało długość ok. 15 cm.
„Mama wyglądała, jakby ktoś poderżnął jej gardło” – mówi Igor, syn pani Hanny.
Później przyszły wyniki badania tomograficznego, które „jednoznacznie świadczyły o tym, że mózg, z powodu długiego niedotlenienia, jest ciężko uszkodzony”. Bliscy pani Hanny dowiedzieli się też, że oprócz zatrzymania oddechu dodatkowo pojawił się krwotok, którego lekarze prawdopodobnie nie mogli zatrzymać. Są to przypuszczenia rodziny, gdyż szpital nie przekazał im oficjalnie żadnych informacji na temat zabiegu i komplikacji po nim. W wypisie była tylko notatka o krwotoku:
„Pacjentka, zgłaszając trudności w oddychaniu, odksztuszała duże ilości świeżej krwi i liczne skrzepy. Wezwano pilnie operatora. Ze względu na niemożność uwidocznienia wejścia do krtani z powodu masywnego krwawienia i obrzęku podjęto decyzję o pilnej tracheostomii. Zabieg dość trudny technicznie, trwał około 15 minut”.
Zmarła po zabiegu korekty podniebienia miękkiego
Kobieta spędziła w szpitalu trzy miesiące. Z OIOM-u została przeniesiona na oddział wewnętrzny, jednak jej stan nie ulegał poprawie. „Ona leżała i cierpiała uwięziona w ciele. Nie potrafiła przełykać śliny, nie słyszała, nie widziała, nie miała węchu, smaku, ani żadnych zmysłów” — powiedział „Wyborczej” syn pani Hanny.
Pacjentka została przewieziona do zakładu opiekuńczo-leczniczego, gdzie po dwóch tygodniach, pod koniec kwietnia, zmarła. Mąż i syn pani Hanny przekazali „Wyborczej”, że od dnia operacji nikt ze szpitala się z nimi nie kontaktował. „Nikt nie przeprosił, nie zaproponował choćby pomocy psychologicznej. Nawet nie dostaliśmy dokumentacji czy choćby szczegółowej informacji o tym, co się wydarzyło” – mówi pan Igor.
Na początku lutego bliscy pani Hanny złożyli do prokuratury doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Wszczęte zostało dochodzenie „w sprawie nieumyślnego narażenia Hanny Mikulskiej na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu”. Obecnie jednak, do czasu wydania opinii biegłych sądowych, zostało ono zawieszone. Szpital odmawia odpowiedzi na pytania dotyczące sprawy Hanny Mikulskiej, zasłaniając się tajemnicą lekarską.
Rozwiń
Źródło: Gazeta Wyborcza
Zobacz także
Senność nie do przezwyciężenia. O problemie, który burzy codzienność, rozmawiamy z dr Joanną Ludwikowską
Konrad Zieliński o przyszłości osób po amputacji krtani: „Dążę do tego, by elektroniczne wspomaganie mowy było postrzegane tak, jak noszenie okularów”
„Przekonanie, że większe i głębsze oddechy lepiej dotleniają organizm, jest błędne” – mówi lek. med. Elżbieta Dudzińska zajmująca się pracą z oddechem
Polecamy
Wielka Brytania: Śmierć pielęgniarki powiązana z przyjmowaniem leku odchudzającego w zastrzykach
28-latek zmarł w trakcie leczenia zębów. Rodzina domaga się odszkodowania
„Choroba jest tylko niewielką częścią tego, kim jestem”. Sammy Basso zmarł w wieku 28 lat
Były premier twierdzi, że Elżbieta II nie zmarła ze starości. „Wiedziała, że odchodzi”
się ten artykuł?