Przejdź do treści

„Pogadamy jutro, dostałam okresu”. Ewa Swoboda zwraca uwagę na pomijany aspekt kobiecych zmagań

Ewa Swoboda na igrzyskach olimpijskich w Paryżu
Ewa Swoboda o okresie podczas igrzysk w Paryżu / Zdjęcie: Hannah Peters/Getty Images
Podoba Ci
się ten artykuł?

„Pogadamy jutro, dostałam okresu!” – rzuciła w biegu Ewa Swoboda do polskich dziennikarzy. Sprinterka tym samym zasygnalizowała, że w dyskusji o wynikach, olimpijskiej rywalizacji i walce o medale, pomijany jest ten naturalny, fizjologiczny wymiar kobiecości, z którym borykają się zawodniczki. Tymczasem miesiączka to nie tylko krwawienie, ale także szereg różnych dolegliwości, które powodują dyskomfort, wpływają na funkcjonowanie w trakcie sportowych zmagań, jak i wyniki. Wciąż jednak, jak pokazuje rozmowa w studio TVP, nie potrafimy swobodnie o niej mówić.

„Niewidzialna miesiączka” na igrzyskach olimpijskich

Ewa Swoboda należy do grona sportowczyń, które nie krygują ani nie gryzą się w język. Jest wybuchowa, ekspresyjna, bezpośrednia. Kibice uwielbiają jej poczucie humoru. Sprinterka potrafi rozbawić do łez (patrz: story o tym, jak dobiera kolor manicure do bieżni), ale też w równie swobodny sposób przełamywać tabu w świecie sportu.

W piątek Ewa Swoboda ukończyła bieg eliminacyjny z czasem 10,99 s i tym samym awansowała do półfinału biegu na 100 m. Dziennikarzy, chcących porozmawiać o wyniku, spławiła jednym zdaniem: Pogadamy jutro, dostałam okresu. Ale napiszcie, że jestem w c**j zadowolona!”.

Reporterowi TVP Sport, który zapytał ją o powrót po ośmiu latach na igrzyska olimpijskie, odpowiedziała, że wróciła „w dobrym humorze, dobrym zdrowiu i dobrym bieganiu„. I dodała:Mam pierwszy dzień 'tych dni’, więc jestem zmęczona i zdenerwowana”.

Swoboda poruszyła temat, który wśród sportowców w dalszym ciągu bywa tematem tabu. Miesiączka, która jest naturalnym i cyklicznym procesem dotyczącym połowy ludzkości, w sporcie wciąż bywa niewidzialna i niesłyszalna. Ta zmowa milczenia sprawia, że zawodniczki mogą czuć się skrępowane, kiedy muszą o swoich wynikach mówić przez pryzmat okresu.

W półfinale Ewie Swobodzie poszło gorzej niż w eliminacjach. Ostatecznie do finału zabrakło jej 0,01 sekundy. Kiedy w rozmowie z dziennikarzami komentowała swój wynik, ponownie zwróciła uwagę na okres, czując się z tym wyraźnie niezręcznie.

Mam okres i to jest zły okres dla mnie w miesiącu, ale nie będę na to zwalać. Zabrakło 0,01. Przygotowana jestem. Nie wiem, co się stało. Za cztery lata będziemy rozmawiać inaczej” – zadeklarowała.

Tymczasem, jak wynika z badania przeprowadzonego przez stację BBC Sport, 60 proc. sportsmenek przyznaje, że okres wpływa na ich wyniki i z jego powodu opuszczały trening czy zawody. Jednocześnie 40 proc. stwierdza, że nie czuje się komfortowo, rozmawiając na te tematy z trenerami. Wiele z badanych zawodniczek deklaruje, że bierze pigułki, żeby uregulować cykl, bo rywalizacja podczas menstruacji sprawiała dyskomfort, a nawet bywała zbyt bolesna.

Anna Kiełbasińska / Instagram

W TVP nadal rozmawia się o „tych dniach”

W kontekście miesiączki – nie tylko w sporcie, ale generalnie w społeczeństwie – jest sporo do zrobienia. Wciąż zamiast słowa okres, miesiączka, menstruacja słyszymy „te dni” czy „taki moment miesiąca”. Przykład? Studio poolimpijskie TVP Sport i rozmowa Michała Chmielewskiego z Anną Kiełbasińską.

Przypomnijmy, że parę lat temu Anna Kiełbasińska została doceniona za bardzo otwartą wypowiedź na temat miesiączki. Dokładnie w 2019 r., po nieudanych eliminacjach biegu na 400 metrów w lekkoatletycznych mistrzostwach świata w Dosze przyznała wprost, że ma okres i że zdaje sobie sprawę, że to być może dlatego eliminacje nie poszły po jej myśli. 

„Ja też dzisiaj mam pierwszy dzień miesiączki. Wiem, że o tym z reguły sportowcy nie mówią i wiem, że to nie jest tak, że to bardzo przeszkadza. Większość nawet mówi, że wydolność jest większa, natomiast u mnie ostatnimi miesiącami to jest dzień-dwa wyjęte z życia. Jestem wściekła, że to akurat dzisiaj mi wypadło, ale taka jest natura, nie oszukam jej, po prostu tak wypadło” – mówiła.

Tymczasem w studiu TVP Sport zapytana przez prowadzącego, jak to jest z „tymi dniami” w sporcie, odpowiedziała:

„Połowa ludzkości przechodzi przez ten temat i dzięki temu istniejemy i funkcjonujemy. I akurat te pierwsze dwa dni, przynajmniej w moim przypadku i w przypadku wielu moich koleżanek, są bardzo dobrymi dniami. Te dni tuż przed są troszeczkę gorsze, bo te hormony się kumulują… Wyrzut tych hormonów pomaga nam znieść ten ciężki wysiłek. I w zasadzie ja zawsze miałam wrażenie, że czuję się wtedy wszechmogąca i mogę przenosić góry. I to jest cudowne tak naprawdę, że Ewa trafiła na te dni akurat na eliminacje i na półfinał i finał”.

Kiedy do mediów społecznościowych trafił fragment tej rozmowy, internauci nie kryli oburzenia. Kobiety były zdegustowane generalizowaniem miesiączki. Podkreślały, że każda z nas może czuć się zupełnie inaczej w tym czasie. I podczas gdy jedna będzie zwijała się z bólu, inna może w ogóle nie odczuwać dyskomfortu i innych dolegliwości.

„To sprawa indywidualna. Część kobiet ciężko znosi zwłaszcza pierwsze dwa dni”, „Ja umieram wtedy i nie wiem, gdzie lepiej: w domu czy w pracy”, „Ja podczas okresu robię najlepsze siłowe treningi” – pisały kobiety.

Inni komentujący zwrócili uwagę, że w tym kilkusekundowym nagraniu, będącym nawiązaniem do słów Ewy Swobody o okresie, prowadzący i gościni unikali wyartykułowania tego słowa na głos.

„Bardzo fajnie, że w programie o sporcie w czasie IO, który wiąże się też przecież ze zdrowiem i fizjologią, przełamywane jest tabu. Ale ilość fikołków słownych jakie prowadzący używali, byle tylko nie użyć słowa 'okres’ pokazuje, że jeszcze długa droga przed nami Polakami” – pisze jeden z internautów.

W podobnym tonie wypowiedzieli się również inni komentujący”

„’To nie temat tabu’ po czym nikt nie potrafi tego konkretnie nazwać”

„Czy naprawdę użycie sformułowania 'miesiączka’ czy 'okres’ w XXI wieku jest w mediach niestosowne? Aż uszy bolą od słuchania o 'tych dniach’. „Te dni” są tak samo normalne jak katar, kaszel czy oddawanie moczu”,

„Nie bójmy się używać określeń 'okres’ albo 'miesiączka’. To nie są jakieś zakazane czy wulgarne słowa” – czytamy.
Do wyświetlenia tego materiału z zewnętrznego serwisu (Instagram, Facebook, YouTube, itp.) wymagana jest zgoda na pliki cookie.Zmień ustawieniaRozwiń

Ewa Swoboda co prawda nie awansowała do finału biegu na 100 m, ale dla niej to jeszcze nie koniec igrzysk. Polska sprinterka wystartuje również w sztafecie.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

i
Treści zawarte w serwisie mają wyłącznie charakter informacyjny i nie stanowią porady lekarskiej. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem.
Podoba Ci
się ten artykuł?