Przejdź do treści

Polak światowym rekordzistą w oddawaniu krwi. Przez 50 lat oddał 102 litry

Andrzej Lis
Andrzej Lis przez 50 lat oddał krew ponad 200 razy/ fot. printscreen materiał Dzień dobry TVN
Podoba Ci
się ten artykuł?

Andrzej Lis oddał krew ponad 200 razy i został wpisany do Księgi Rekordów Guinessa. Mężczyzna kończy swoją przygodę z krwiodawstwem, jednak ma godnego następcę. Tą samą drogą postanowił pójść jego wnuk Nikodem Olchawa, który właśnie krew oddał po raz pierwszy.

Oddał krew ponad 200 razy

Andrzej Lis ze Starego Sącza został wpisany do Księgi Rekordów Guinessa za swoje zasługi dla polskiego krwiodawstwa. Mężczyzna przez 50 lat był honorowym dawcą krwi. W tym czasie oddał ją 226 razy, co dało 102 litry krwi dla potrzebujących osób.

67-latek pierwszy raz oddał krew 17 sierpnia 1974 roku przed ukończeniem 18 r.ż. Chciał w ten sposób pomóc osobom, które uległy wypadkowi w Zakładach Azotowych. Kiedy dowiedział się o zdarzeniu, bez wahania postanowił zgłosić się jako dawca krwi. Jak przyznał w rozmowie z Dzień dobry TVN, w pierwszej chwili odmówiono mu jednak takiej możliwości ze względu na młody wiek. Pan Andrzej wciąż był niepełnoletni. Po wykonaniu mu odpowiednich badań, okazało się jednak, że jest idealnym kandydatem do oddania krwi. Lekarze postanowili więc nagiąć przepisy i dopuścili go do procedury. Od tego czasu pan Andrzej robił to regularnie przez lata i został rekordzistą w ilości oddanej krwi.

„Jeżeli już się decyduję, że chcę oddać krew, to nie ma czegoś takiego, że leje, zimno, ciepło. Przychodzi termin, trzeba wziąć książeczkę i oddać krew” – powiedział w materiale.

W 2002 r. wraz z grupą innych krwiodawców założył także Starosądecki Klub Honorowych Dawców Krwi.

„Jeżeli komuś udało się uratować zdrowie i życie, to warto było”

1 marca br. Andrzej Lis oddał krew ostatni raz i teraz namawia do tego samego młodych ludzi. Ma już także swojego następcę. W jego ślady poszedł jego wnuk Nikodem Olchawa, który krew oddał po raz pierwszy. Regularnie oddają ją także córka i syn pana Andrzeja.

„Zrobił mi wielką przyjemność i niespodziankę, że zadzwonił do mnie i mówi: 'dziadziu, jak ty oddajesz ostatni raz, to może ja oddałbym pierwszy raz'” – powiedział Andrzej Lis.

I przyznał, że był to dla niego szczególny dzień, ponieważ zdaje sobie sprawę z tego, ile dobrego uczynił dla innych.

„Nigdy nie przeżywałem takich emocji podczas oddania krwi jak dzisiaj. Kończy się jakiś etap. Nie ukrywam, że polała się łezka (…) Jeżeli komuś udało się uratować zdrowie i życie, to warto było, bo na to nie ma ceny” – podsumował.

Do wyświetlenia tego materiału z zewnętrznego serwisu (Instagram, Facebook, YouTube, itp.) wymagana jest zgoda na pliki cookie.Zmień ustawieniaRozwiń

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

i
Treści zawarte w serwisie mają wyłącznie charakter informacyjny i nie stanowią porady lekarskiej. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem.
Podoba Ci
się ten artykuł?