„Rak to nie wyrok. Kobieta może zajść w ciążę, mężczyzna może zostać ojcem” – mówi onkolożka dr Joanna Kufel-Grabowska
Zachorowanie na raka nie przekreśla szans na to, by w przyszłości mieć dzieci. Ale płodność trzeba zabezpieczyć jeszcze przed rozpoczęciem leczenia onkologicznego. – Istnieje kilka metod zabezpieczenia płodności zarówno u kobiet, jak i mężczyzn. Również u chorych na nowotwór dzieci – tłumaczy onkolożka dr n. med. Joanna Kufel-Grabowska. Fundacja Rak’n’Roll ruszyła z kampanią na temat onkopłodności, którą Hello Zdrowie objęło swoim matronatem medialnym.
„Onkopłodność” jest spolszczeniem angielskiego terminu „oncofertility”. To nowy obszar medycyny łączący badania onkologiczne i reprodukcyjne. Najprościej tłumacząc: chodzi o zabezpieczenie płodności u pacjentek i pacjentów leczących się z powodu raka.
Na nowotwory choruje coraz więcej młodych osób. Z danych Krajowego Rejestru Nowotworów w 2020 roku wynika, że nowotwór złośliwy zdiagnozowano u 7838 Polek i Polaków poniżej 40. roku życia.
– To często ludzie, którzy przed rozpoczęciem leczenia nie mieli dzieci albo chcieliby mieć ich więcej. Duża część pacjentów onkologicznych może zostać wyleczona, co oznacza, że może wieść normalne życie po zakończeniu terapii. Dlatego u takich osób konieczne jest zabezpieczenie płodności – tłumaczy onkolożka dr n. med. Joanna Kufel-Grabowska z Katedry i Kliniki Onkologii i Radioterapii Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, ekspertka kampanii „Seks po dragach? Na szczęście możesz zajść w ciążę”.
Dr Joanna Kufel-Grabowska przyznaje, że pacjentki, u których zdiagnozowano nowotwór złośliwy, bardzo często smucą się i żalą, że nie będą mogły zostać matkami. – A to nieprawda. Mogą, pod warunkiem, że jeszcze przed rozpoczęciem leczenia zabezpieczą swoją prokreacyjną przyszłość – mówi onkolożka.
W jaki sposób terapia onkologiczna upośledza płodność?
Sytuacje są bardzo różne. Jeżeli kobieta zmaga się z rakiem jajnika, w przypadku którego podstawowym sposobem leczenia będzie usunięcie narządu rodnego, to zostanie ona ubezpłodniona. – W przypadku chirurgii narządu rodnego ryzyko stałej utraty płodności jest oczywiście największe – tłumaczy dr Joanna Kufel-Grabowska.
Nieco inaczej sprawa wygląda w przypadku leczenia systemowego, takiego jak np. chemio-, radio- czy hormonoterapia. Wtedy szanse na zajście w ciążę po zakończeniu terapii są większe, bo pacjentka nie traci narządu rodnego, więc może starać się zajść w ciążę – czy to w sposób naturalny, czy technikami wspomaganego rozrodu (in vitro).
Dr n.med. Joanna Kufel-Grabowska, onkolog kliniczny z Kliniki Onkologii i Radioterapii Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego oraz przewodnicząca Sekcji Płodności w Chorobie Nowotworowej w PTO.
Chemioterapia działa na komórki szybko dzielące się, do których należą komórki nowotworowe. Działa też niestety na inne komórki w organizmie, które szybko się namnażają. To przede wszystkim skóra, włosy, paznokcie, przewód pokarmowy, jajniki, jądra.
– Z tego powodu chemioterapia powoduje uszkodzenie możliwości prokreacyjnych. Kobieta rodzi się z określą pulą komórek jajowych, tzw. rezerwą jajnikową. Ta pula w ciągu życia sukcesywnie się zmniejsza, natomiast chemioterapia jeszcze bardziej to przyśpiesza. Poza tym pacjentki w trakcie chemioterapii często tracą miesiączkę, natomiast u mężczyzn chemioterapia pogarsza jakość nasienia – wyjaśnia dr Joanna Kufel-Grabowska, dodając, że pacjentom leczonym chemioterapią zaleca się stosowanie antykoncepcji. – Chemioterapia, szczególnie w pierwszym trymestrze ciąży, może bardzo poważnie uszkodzić płód – dodaje lekarka.
Hormonoterapia, która np. w przypadku kobiet chorych na raka piersi trwa 5–10 lat, znacznie odsuwa w czasie moment zajścia w ciążę. – Jeśli leczenie rozpoczyna pacjentka młoda, to zwykle nie ma kłopotu z płodnością, ale jeśli terapię podejmuje kobieta 30–40-letnia, to różnica jest zasadnicza – zauważa onkolożka.
Istnieje możliwość stosowania przerw w hormonoterapii po określonym czasie, np. po 18 miesiącach. Pacjentka zachodzi wtedy w ciążę, rodzi dziecko, po czym wraca do leczenia. – Wstępne wyniki badań mówią, że jest to bezpieczne postępowanie dla dziecka, choć na pewno potrzebne są długie obserwacje i kolejne badania w tym zakresie – uważa dr Kufel-Grabowska.
Możliwości terapeutyczne
Warto mieć świadomość, że nie tylko rak piersi czy narządów rodnych uszkadza płodność. Mocno narażeni są na to również pacjenci zmagający się z czerniakiem, białaczką, chłoniakiem czy nowotworami układu pokarmowego. Z nowotworami zmagają się też dzieci.
Płodność po usłyszeniu diagnozy, a przed rozpoczęciem leczenia, warto zabezpieczyć z jeszcze jednego powodu: na rynek stale wchodzą nowe leki onkologiczne. – Zazwyczaj nie wiemy, w jaki sposób np. immunoterapia czy terapia celowana wpłyną na zdolności rozrodcze. Nie znamy jeszcze odległych skutków stosowania takich form leczenia, choć wiemy już, że immunoterapia może upośledzać płodność poprzez powodowanie zaburzeń hormonalnych – zauważa onkolożka.
Oczywiście zdarza się, że pacjentka po zakończeniu terapii zajdzie w ciążę. Ale nie wszystkie kobiety będą miały tyle szczęścia. Dlatego właśnie mowa o zabezpieczeniu płodności. W jaki sposób? Tłumaczy to dr Joanna Kufel-Grabowska:
– U kobiet główną metodą jest mrożenie komórek jajowych. Żeby to zrobić, stymuluje się kobietę tak jak do in vitro, co trwa ok. 3 tygodnie. Podaje się jej hormony i pobudza jajniki, dzięki czemu komórek rozrodczych jest znacznie więcej niż w normalnym cyklu. Komórki (oocyty) pobierane są przez biopsję przezpochwową, a następnie zamrożone i przechowywane w odpowiednich warunkach w klinikach leczenia niepłodności. Jeżeli wiadomo, że leczenie będzie długotrwałe, można też pobrać nasienie partnera i zamrozić zarodki. Jest jeszcze jedna technika zabezpieczenia płodności, która polega na operacyjnym (laparoskopowo) pobraniu fragmentu jajnika i jego zamrożeniu. Taki jajnik po terapii onkologicznej wszczepia się ponownie do organizmu pacjentki.
Podsumowanie wyników badań na ponad 900 zamrożonych komórkach jajowych i uzyskanych z nich ciąż nie wykazało zwiększonej częstotliwości występowania wad wrodzonych w porównaniu z poczęciem sposobem naturalnym.
Kampania fundacji Rak’n’Roll
Również u mężczyzn istnieją trzy możliwości terapeutyczne zabezpieczenia płodności: mrożenie nasienia (metoda najpopularniejsza), mrożenie tkanek jądra oraz mrożenie zarodków. Mrożenie tkanek jądra (metoda eksperymentalna) stosuje się przede wszystkim u chłopców przed osiągnięciem dojrzałości płciowej; w tej metodzie pobiera się i mrozi tkanki jądra zawierające niedojrzałe komórki odpowiedzialne za wytwarzanie plemników. Po zakończeniu terapii zabezpieczony materiał można przetransplantować z powrotem do jąder.
Temat onkopłodności porusza najnowsza kampania fundacji Rak’n’Roll.
– Chodzi o to, aby pokazać, że po chorobie nowotworowej też jest życie. Kobieta może zajść w ciążę, urodzić dziecko, mieć rodzinę. Mężczyzna może być ojcem. Dlatego jest bardzo ważne, aby pacjentki i pacjenci od momentu poznania diagnozy wiedzieli, że rak to nie wyrok! Jest nadzieja, można zostać wyleczonym i żyć normalnie, ale trzeba o to zadbać już na samym początku. Gdy leczenie onkologiczne już się rozpocznie, na zabezpieczenie płodności będzie niestety za późno – nie kryje dr Joanna Kufel-Grabowska.
Redakcja Hello Zdrowie objęła matronatem medialnym kampanię „Seks po dragach? Na szczęście możesz zajść w ciążę”. Ambasadorami akcji są Edyta i Cezary Pazurowie. Więcej na temat kampanii można przeczytać na stronie www.onkoplodnosc.pl.
Infolinia #MamRakaChcęDziecko – eksperci dyżurują w każdy wtorek i czwartek w godzinach 17–19 pod numerem: +48 793 555 238.
Zobacz także
Rak piersi nie przekreśla marzeń o macierzyństwie! Ola „Kobieta rakieta” jest tego przykładem
Adrian Szałek: „Wiedziałem, że rak piersi w znakomitej większości dotyka kobiet. Ale nigdy nie miało to dla mnie pejoratywnego wydźwięku, że choruję na chorobę, która nie jest męska”
Usłyszała od lekarza: „My już jej nie uratujemy”. 10 lat później wciąż jest, i pomaga. Basia Górska o walce z rakiem jajnika
Podoba Ci się ten artykuł?
Powiązane tematy:
Polecamy
Marek Raczkowski ma nowotwór. „Koszty leczenia i operacji, której potrzebuję, są tak wysokie, że przekraczają moje dochody”
„Rak prostaty to bat na twardzieli. Jak się spojrzy na PESEL-e, to dotyka ludzi, którzy łzy nie uronią, tacy panowie świata, tak wychowani. A tutaj, proszę, zwyczajne badanie”
Lekarka zignorowała u siebie dwa objawy raka. W ciągu kilku dni guz urósł o 16 cm
Dramatyczne wyznanie żony Tomasza Jakubiaka. „Groziłaby mu śmierć głodowa”
się ten artykuł?