„Hejt w pewnym sensie zmusza, żeby się podobać innym”. Rozmawiamy z Magdą i Piotrem Mieśnikami, autorami książki „Poprawione”
– Nikt nie chce czekać na efekt. Nie ma takiej kultury pracy nad sobą i podejmowania dużego wysiłku, żeby stać się kimś lepszym – mówi Piotr Mieśnik. Magda i Piotr – małżeństwo dziennikarzy – wzięło na tapet temat operacji plastycznych i zabiegów medycyny estetycznej, którym poddają się Polki i Polacy. Tak powstała książka „Poprawione” – reportaż przepełniony historiami o bólu, rozczarowaniu, straconych pieniądzach, ale też odzyskanej nadziei.
Karolina Wierzbińska: Wykonaliście wielką pracę, prowadząc swoich czytelników od początków zabiegów poprawiających urodę po czasy współczesne. Co w tych wszystkich historiach było dla was najbardziej zaskakujące?
Piotr Mieśnik: Dla mnie chyba rozmowa z prof. Lucjanem Peszyńskim-Drewsem, pionierem polskiej chirurgii plastycznej, który powiedział, że już w latach 70. ubiegłego wieku w Polsce wykonywano pierwsze zabiegi związane z tranzycją. Myślałem, że historia tego typu zabiegów to ostatnie dwudziestolecie.
Magda Mieśnik: Dla mnie to historia Kuby, który w wypadku stracił mamę i siostrę i miał zmiażdżoną twarz, a dzięki chirurgom plastykom wygląda teraz jak model, oraz młodej kobiety, która z powodu nowotworu straciła nos i przez pięć lat nie mogła nic zrobić, musiała czekać. Operacja rekonstrukcyjna pozwoliła jej odzyskać siebie.
Kiedy czytałam waszą książkę, zastanawiałam się, jak godziliście to, o czym piszecie, z doświadczeniem bycia rodzicami. Wasi bohaterowie to często bardzo młode osoby, które decydują się na zabiegi medycyny estetycznej. Takie dylematy mogą w przyszłości mieć wasze dzieci.
Magda: Myślę, że stoi przed nami ogromne wyzwanie, żebyśmy od najmłodszych lat budowali w naszych dzieciach pewność i wiarę w siebie. U swoich dzieci, a mamy syna i córkę, staramy się to robić. Największym przeciwnikiem rodziców w tym procesie są media społecznościowe, które mają ogromny wpływ na postrzeganie siebie. Dlatego tak ważne jest rozmawianie z dziećmi od małego i budowanie w nich poczucia, że są super takie, jakie są. Ale też bycie wyczulonym na to, jeśli coś w ich wyglądzie im przeszkadza i utrudnia im funkcjonowanie wśród rówieśników.
Dorastałam z odstającymi uszami i była to dla mnie ogromna trauma nie tylko w podstawówce, ale nawet w liceum, gdzie doświadczyłam wytykania palcami i wyśmiewania. Zoperowałam uszy na pierwszym roku studiów i bardzo żałuję, że nie udało się wcześniej. Na ciekawą rzecz zwrócił uwagę w rozmowie z nami dr Tomasz Dębski. Opierając się na wzorcach amerykańskich, radzi on, żeby w takiej sytuacji operować dzieciom uszy jeszcze przed pójściem do szkoły, by zaoszczędzić im kompleksów.
Piotr: Kiedy usłyszałem, że operacje powinno się robić już 6-, 7-latkom, ja – facet urodzony w latach 80. a wychowany i zahartowany w latach 90. – pomyślałem sobie: „No nie. Operację plastyczną takiemu dziecku?”. Dopiero kiedy emocje opadły, wziąłem pod uwagę to, co Magda przeszła i do czego się przyznała. Okazało się, że my niewiele o tym rozmawialiśmy.
Kiedy czytałam o waszych bohaterach, często zadawałam sobie pytanie, gdzie byli ich rodzice…
Piotr: Bywają rodzice, którzy sami wrzucają dzieci w pogoń walki z wydumanym kompleksem. Przyprowadzają dzieci do lekarzy i chcą je operować, bo ich zdaniem nie przystają do trendów. Rodzic jest już poprawiony, a córka nie i rodzic chciałby to jak najszybciej zmienić.
Często rzeczywiście jest tak jak mówisz – w wielu przypadkach brakuje rodziców, którzy powiedzieliby po prostu „jesteś piękna taka, jaka jesteś”, ale w innych idzie to jeszcze dalej, mowa o rodzicach nieakceptujących, wpędzających w kompleksy, a czasem wręcz prowadzących dzieci do gabinetów chirurgów plastycznych.
Zdecydowanie jest tak, że to wszystko jest balansowaniem na bardzo cienkiej linie. Co jest właściwe? Poprawienie odstających uszu u dziecka może być w porządku, jeśli rodzice razem z dzieckiem podejmą taką decyzję. Chociaż są lekarze, którzy również są przeciwni tego typu zabiegom ze względów bezpieczeństwa.
A za duży nos? Czy pozwolić dziecku zoperować za duży nos? To już dużo bardziej skomplikowany i niebezpieczny zabieg niż korekta uszu. Dlatego myślę, że warto zwracać się do specjalistów, takich jak na przykład dr Dębski, którzy na podstawie swojego wieloletniego doświadczenia są w stanie ocenić, czy rzeczywiście mniejszą szkodę wywoła u człowieka ten wcześnie przeprowadzony zabieg, czy pół życia z kompleksem.
Magda: Rówieśnicy bywają tak okrutni, że jednak, bazując na własnych doświadczeniach, byłabym za tym, żeby chronić dzieci przed nękaniem. Pamiętam historię Karoliny Malinowskiej, byłej już modelki, która, kiedy zaczynała karierę, miała odstające uszy i w wywiadach mówiła, że jej to nie przeszkadza i jest jej znakiem rozpoznawczym, a mimo wszystko po roku czy dwóch jednak te uszy zoperowała.
materiały prasowe
Presja społeczna była tak mocna?
Magda: Nie pamiętam, czy ona jakoś to tłumaczyła, ale zrobiła operację, mimo że była bardzo znana i uważana za piękną kobietę.
Piotr: My mamy osobiste wyzwanie, które akurat nie jest związane z czymś, co można operować. Nasz syn ma łysienie plackowate. Musimy budować w nim przekonanie, że choć są momenty, kiedy nie ma włosów, to nie znaczy, że jest gorszy od innych dzieci.
Magda: Borys zaczął chorować, kiedy miał trochę ponad dwa lata i były momenty, że miał połowę włosów na głowie. Co przerażające, na jego widok gorzej reagowali dorośli niż dzieciaki. Na przykład pielęgniarka, która zaczęła się z niego śmiać i pytać: „dlaczego ty sobie tak włosy wygoliłeś?”.
Zawiedliśmy się na osobach, które powinny wspierać dzieci. Na lekarzach, na jednej z nauczycielek w szkole. Oczywiście, że rówieśnicy też się z niego śmiali, ale wystarczyła rozmowa, przekazanie rodzicom dzieciaków, że Borys jest chory, i to załatwiało sprawę.
Piotr: Dopóki dziecko nie zostanie przez nas „sformatowane”, wszystko jest dla niego naturalne. Dlatego cała nadzieja w tym, że możemy ukształtować młode pokolenia inaczej, jeśli tylko my mądrze do tego podejdziemy.
Mówicie z dużą czułością o doświadczeniu waszego syna. Taką czułość wyczuwam też w rozmowach z bohaterami waszej książki. Czy ich historie, często pełne bólu, wywoływały takie uczucia?
Magda: Dla mnie wstrząsająca była rozmowa z Anną Sowińską, czyli Małą Anią z Warsaw Shore, kontrowersyjnego show MTV. Zanim trafiła do programu, była normalną dziewczyną z mniejszego miasta, dbała o siebie, farbowała włosy, nie uważała się za brzydką czy nieatrakcyjną. I nagle ludzie jej zaczęli pisać w internecie, że jest brzydka, że ma odstające uszy, krzywe zęby. A ona im dłużej to czytała, tym bardziej wierzyła, że to prawda, że rzeczywiście jest brzydka i że musi to zmienić. Tak się tym nakręcała, że wpadła w spiralę poprawiania urody. Przyznała, że była od tego uzależniona i nie była w stanie się zatrzymać. Dopiero gdy poznała swojego męża, który się w niej po prostu zakochał, odbudowała poczucie własnej wartości.
Tak mówiła też Fagata – że hejt w pewnym sensie zmusza, żeby podobać się innym. Ona sama dorastała, oglądając zdjęcia kobiet zmienionych nie tylko operacjami plastycznymi, ale także filtrami, Photoshopem. Przez to nabawiła kompleksów i zdecydowała się na brazylijski lifting pośladków – najbardziej niebezpieczną operację plastyczną na świecie.
”Bywają rodzice, którzy sami wrzucają dzieci w pogoń walki z wydumanym kompleksem. Przyprowadzają dzieci do lekarzy i chcą je operować, bo ich zdaniem nie przystają do trendów. Rodzic jest już poprawiony, a córka nie i rodzic chciałby to jak najszybciej zmienić”
Piotr: Mnie poruszyła bardzo historia braci Tybori, związanych ze sportami walki, którzy mają wizerunek zabawowych, celebryckich, może nawet patocelebryckich. Jechałem na to spotkanie, myśląc, że spotkam się z zakochanymi w sobie chłopakami, a okazało się, że ci ludzie wyszli z przemocowej rodziny, z której trafili do bidula i ten bidul ich uratował. A z drugiej strony mają za sobą historię zabiegu, który zniszczył im twarze i doprowadził do depresji. Jeden z nich opowiadał nawet o tym, że chciał się wieszać, bo nie akceptował tego, jak wyglądał po zabiegu. No i kiedy spotykasz się z takimi twardzielami i nagle się okazuje, że za twardą skorupą zbudowaną z mięśni kryje się coś tak kruchego, to daje do myślenia. Czy współczucie to nie wiem, ale na pewno towarzyszyło mi wzruszenie i to tam, gdzie najmniej się tego spodziewałem.
Inny bardzo poruszający i kontrowersyjny wątek w waszej książce to Turcja i zabiegi, jakie tam się robi. Czy wasi bohaterowie, którzy poddali się operacjom plastycznym w Turcji, myśleli o ryzyku, jakie podejmują?
Magda: Nikt nie myśli o tym, jakie są skutki uboczne, jakie mogą być powikłania. Przekaz w mediach społecznościowych jest taki, że to jest towarzyski wyjazd, którym można się pochwalić w relacji na Instagramie. Spędzasz czas nad basenem i wrzucasz fotki do internetu.
Na miejscu okazuje się, że im mniej się płaci, tym w gorszych warunkach jest się operowanym. Ludzie dostają dokumenty po angielsku albo po turecku, nic z nich nie rozumieją. Niby mają obiecane, że będzie tam osoba z językiem polskim, ale ona zazwyczaj się w ogóle nie pojawia, bo po co generować koszty. Z basenu, choć czasem jest faktycznie dostępny, nie można skorzystać, bo przed operacją jest ryzyko, że możesz się czymś zarazić, a po operacji nie można moczyć ran. Są zdani sami na siebie. No i niestety dzieją się tragedie.
Przerażający wydał mi się ten moment, kiedy po operacji pojawiają się jakieś kłopoty – powikłania albo coś się nie goi tak, jak trzeba i nagle wszystko się rozmywa – nie ma kogo poprosić o pomoc, kogo się poradzić.
Magda: Praktycznie nie ma szans na wywalczenie odszkodowania. W książce opisaliśmy historię Pauliny, która w Turcji zrobiła sobie implanty. Chciała pozywać lekarza, który ją operował, ale nie dostała żadnej dokumentacji. Nie ma żadnego śladu, nie wiadomo nawet, w jakim szpitalu była operowana. Prawnik w Polsce od razu jej powiedział, że nic nie wywalczy. Zaczęła więc nagłaśniać sprawę w mediach, odnalazła tego lekarza i on zwrócił jej jakąś część zainwestowanej w operację kwoty.
”Dorastałam z odstającymi uszami i była to dla mnie ogromna trauma nie tylko w podstawówce, ale nawet w liceum, gdzie doświadczyłam wytykania palcami i wyśmiewania. Zoperowałam uszy na pierwszym roku studiów i bardzo żałuję, że nie udało się wcześniej”
W jaki sposób załatwia się taki wyjazd? Polacy kontaktują się bezpośrednio z tureckimi klinikami?
Magda: W Polsce jest mnóstwo tzw. pośredników, którzy wyłapują popularne w mediach społecznościowych osoby i wysyłają obietnice dużo tańszych lub darmowych operacji. Influencerzy często dostają duże zniżki, a po kilku wyjazdowych zabiegach nawet operacje za darmo, za reklamę. O tym mówi Paulina, która pojechała na lifting pośladków. Obiecywano jej tam super pokój w willi z łazienką, a dostała jakąś klitkę, bo te najlepsze pokoje są zarezerwowane dla tych, którzy mają barter w zamian za reklamy.
Piotr: Pośrednicy wyłapują też zwykłych ludzi na forach internetowych. Wystarczy zapisać się do którejś z grup i zabrać głos w dyskusji.
Magda: Po wydaniu tej książki też dostaliśmy propozycję od osób, które w Polsce pośredniczą w tych wyjazdach, żeby przyjechać i zobaczyć wszystko na własne oczy. Obiecywano nam także operacje, gdybyśmy chcieli.
To jest ogromny przemysł, ale też nie chcielibyśmy, żeby wybrzmiało, że Turcja jest zła. Są tam znakomici lekarze, bardzo doświadczeni, którzy zrobią świetne operacje. Ale trzeba za nie odpowiednio dużo zapłacić.
A przecież chodzi przede wszystkim o oszczędność…
Piotr: Niekoniecznie. Wydaje mi się, że zabiegi w Turcji są tak popularne nie tylko ze względu na dobrą cenę, ale i na czas. W ofercie tureckiej często występuje pakietowanie zabiegów – w tydzień robią ci coś, co w Polsce rozkłada się na lata. Tym bardziej, że w Polsce do dobrego chirurga plastyka czeka się w kolejce.
Nikt nie chce czekać na efekt. Nie ma takiej kultury pracy nad sobą i podejmowania dużego wysiłku, żeby stać się kimś lepszym. Każdy chce wszystko na już. Turcja daje tę możliwość.
Zobacz także
„Akceptacja siebie to pozwalanie sobie na dużo, bo możemy i wiemy, co nam służy”. O tym, co łączy zabiegi medycyny estetycznej z samoakceptacją, mówią psycholog i chirurg plastyczny
„Gdy mam dzień, że nie dostanę maila z prośbą o pomoc przy powikłaniu, to jestem zdziwiony” – przyznaje dr Marek Wasiluk, specjalista medycyny estetycznej
„Wyjeżdżając do Turcji, turysta medyczny najczęściej w cenie zabiegu dostaje lot i piękny hotel z basenem” – opowiada doradczyni medyczna
Podoba Ci się ten artykuł?
Powiązane tematy:
Polecamy
Piotr Gaca o tym, jak został mistrzem kobido. „W piątek złożyłem wypowiedzenie w banku, a w poniedziałek zaczął się nowy rozdział w moim życiu”
Lekarz pokazał na TikToku rezonans twarzy z wypełniaczami. „To smutne” – komentują internauci
Na czym polega medycyna estetyczna? Specyfika zawodu i zabiegi
Na czym polega eksfoliacja? Efekty, cena i przeciwwskazania
się ten artykuł?