Selma Blair: „Diagnoza przyniosła mi ulgę. Dała mi punkt odniesienia. Dała mi narzędzia”
„Długo uważałam, że śmierć to ostateczny cel życia. Teraz wolę myśleć, że trzeba doceniać każdy dzień” – mówi aktorka w filmie dokumentalnym „Selma Blair – Nieuleczalna optymistka”. Selma przeszła trudną i wyboistą drogę od rozchwytywanej aktorki do kobiety walczącej ze stwardnieniem rozsianym. Za każdym razem, gdy choroba rzucała przed nią nowe wyzwania, wstawała, by im sprostać. Zaakceptowała nabytą niepełnosprawność, stając się z dnia na dzień rzeczniczką osób z podobnymi problemami. Dziś podkreśla, że to najważniejsza rola w jej życiu! Aktorka właśnie kończy 51 lat.
Kiedy myśli, że jej czas, aby gościć na okładce „Vogue’a” dobiegł końca, dostaje zaproszenie od brytyjskiego wydania magazynu. Na sesję zabiera laskę, z którą – jak później powie – łączy ją emocjonalne i fizyczne przywiązanie. „Od kiedy potrafię się nią pewnie wesprzeć, reszta mnie – głos i ciało – też odzyskują moc” – przyznaje na łamach „Vogue’a”. Jej choroba od blisko dwóch lat jest w stanie remisji, częściowo dzięki przeszczepowi komórek macierzystych, więc ona też odzyskuje moc. W jednym roku wydaje książkę autobiograficzną „Mean Baby. A Memoir of Growing Up”, w kolejnym staje się twarzą kampanii Gap i ambasadorką Marca Jacobsa.
„Na pewnym poziomie stwardnienie rozsiane to przygoda. Jak na ironię, czuję się teraz bardziej komfortowo w swojej skórze niż kiedykolwiek wcześniej” – pisze w swojej autobiografii.
To widać! Selma wraca do branży z iskrą w oku. Sam fakt, że wraca, jest jednak znamienny. Bo jeszcze kilka miesięcy wcześniej, podczas nagrywania pierwszych scen do dokumentu „Selma Blair – Nieuleczalna optymistka”, ubrana w suknię w panterkę i brokatowy turban mówi: „Filmujemy ostatnie dni mojego życia”.
Histeryczka, świruska, alkoholiczka
Objawy stwardnienia rozsianego Selma miewała już w dzieciństwie. Wtedy miały one charakter epizodyczny – pojawiały się i znikały. Doskwierały jej nawracające infekcje układu moczowego, gorączka, problemy z widzeniem na prawe oko, utykanie na lewą nogę, skurcze i drętwienia kończyn, a także stany depresyjne. Z powodu ostrych i nagłych bólów promieniujących na całą twarz chodziła do endodonty. „Poddawałam się leczeniu kanałowemu, próbując zlokalizować źródło bólu. Teraz wiem, że to była po prostu neuralgia nerwu trójdzielnego” – tłumaczy. Występowanie neuralgii trójdzielnej u pacjentów z SM wynikać może z powstawania ognisk demielinizacji (rozpadzie osłonek mielinowych w ośrodkowym lub obwodowym układzie nerwowym).
O swoich dolegliwościach informowała matkę, ale ta, kiedy usłyszała od lekarzy, że to nie jest rak, uznała, że Selma histeryzuje i stopniowo zaczęła ignorować jej kolejne sygnały o złym samopoczuciu. Lekarze, z którymi aktorka konsultowała swoje objawy, również nie traktowali jej zbyt poważnie. „Gdyby z podobnymi dolegliwościami zgłosił się chłopiec, natychmiast wysłaliby go na rezonans magnetyczny. Ale w przypadku dziewczynki uznali po prostu, że jest świruską” – mówi Selma w wywiadzie dla „Vogue’a”. W autobiografii napisała, że jej symptomy przez lata były ignorowane: „Sugerowano, że są psychosomatyczne„. Jedynym specjalistą, który połączył objawy ze stwardnieniem, był okulista, do którego aktorka zgłosiła się z bólem oka w wieku 22 lat. Silny, przeszywający ból w obrębie twarzy, którego często doświadczała na etapie college’u, Selma uśmierzała alkoholem.
„Alkohol był ważną częścią mnie, częścią studenckiego życia, niezbędnym wsparciem emocjonalnym, równie niezbędnym jak powietrze. Jeśli wieczorem nie wypiłam drinka, stawałam się niespokojna i lękliwa. To był mój regulator, sposób na szybkie wyciszenie. Piłam przed zajęciami, piłam po lekcjach, piłam przez cały weekend. Piłam sama w pokoju w akademiku” – wspomina w swojej autobiografii.
Piła do utraty przytomności, po zakrapianych imprezach budziła się w hotelowych pokojach, nie pamiętając, jak się tam znalazła. Często w towarzystwie przypadkowo spotkanych mężczyzn. Wielokrotnie w takim stanie bywała ofiarą gwałtów. „Chęć wypicia tyle, ile mogłam, tak często, jak tylko mogłam, została ze mną i nie opuszczała mnie przez ponad dwadzieścia lat” – podkreśla w autobiografii. Ostatecznie z nałogiem skończyła w 2016 roku.
„Choroba dotknęła każdy centymetr mojego ciała”
„To okropne, ale nigdy nie pragnęłam być jak najlepszą aktorką. Teraz to by wyglądało inaczej” – mówi Selma w filmie dokumentalnym. Ta niechęć do wychodzenia przed szereg wynikała między innymi z niepełnosprawności, którą odczuwała przez lata. Nie przeszkodziło jej to, by jednak świat o niej usłyszał. Po roli w „Legalnej blondynce” wystąpiła w komedii „Ostrożnie z dziewczynami”. W 2004 roku zagrała w filmie fantasy „Hellboy”. W tym samym roku wyszła też za mąż za producenta Ahmeta Zapa, ale po dwóch latach małżeństwo zakończyło się rozwodem. W 2008 r. zagrała jeszcze w „Hellboy 2”, później zaczęła odrzucać część propozycji z uwagi na pogarszający się stan zdrowia. Wypadające garściami włosy, problemy z koordynacją ruchową, częste wymioty aktorka wiązała z przemęczeniem. „Zaczęłam tracić czucie w nogach w sposób, jakiego nigdy wcześniej nie odczuwałam. W niewytłumaczalny sposób zaczęły się poddawać” – opisuje w autobiografii. Postanawia odpocząć i skupić się na życiu prywatnym. W mediach pojawiła się informacja, że jest w związku z Jasonem Bleickiem. W 2011 roku poinformowała, że spodziewa się dziecka.
Okres ciąży wspomina jako magiczny. „Nigdy nie czułam się lepiej” – podkreśla w autobiografii. To dlatego, że objawy SM wyciszyły się, by powrócić ze zdwojoną siłą po porodzie. Po powrocie ze szpitala czuje chroniczne zmęczenie, wyczerpanie, bezsilność. „Przechodziłam już przez takie okresy jak ten, ale teraz miałam przy sobie dziecko, o które musiałam się zatroszczyć, i wydawało mi się to całkowicie przytłaczające” – wspomniała. Konsultuje swój stan z różnymi specjalistami, ale ci zrzucali dolegliwości na karb połogu i depresji poporodowej. Ciągle słyszy zdanie „tak czuje się każda rodząca kobieta”. Oswaja się więc z bólem i pogarszającym się samopoczuciem, tłumacząc sobie, że nie tylko ona tak ma, choć w głębi duszy wie, że to coś więcej niż poporodowe osłabienie.
„Moje doświadczenie z tą chorobą jest takie, że dotknęła każdy centymetr mojego ciała, od skóry głowy do szpiku kostnego” – pisze Selma.
Nawrót silnych zawrotów głowy, problemów z mówieniem i poruszaniem się nastąpił w 2016 roku. Znów słyszy, że to na tle psychosomatycznym, więc sięga po leki psychotropowe i alkohol.
Nieustraszona optymistka
W sierpniu 2018 roku, po 40 latach szukania właściwej diagnozy, aktorka dowiaduje się, że powodem jej długoletnich dolegliwości jest stwardnienie rozsiane – nieuleczalna choroba autoimmunologiczna, która atakuje rdzeń kręgowy i mózg.
„Tak naprawdę diagnoza przyniosła mi ulgę” – wspomina w dokumencie. „Dała mi punkt odniesienia. Dała mi narzędzia. […] Nawet jeśli żyjesz z objawami od lat, to historia ma teraz swoją nazwę. Twoje doświadczenia zostały nazwane. […] W jednej chwili twoje życie dzieli się na to przed i po diagnozie””– wyjaśnia w autobiografii.
Dwa miesiące później Selma ujawnia diagnozę na Instagramie. W publikowanych postach zaczyna opisywać swoje doświadczenia, by zapanować nad tym, co pojawia się na jej temat w mediach. Choroba sprawia, że zalicza niekontrolowane upadki, ma problemy z mówieniem, drętwieniem kończyn – aktorka nie chce, by symptomy SM były wiązane z pijaństwem. „Mamy mnóstwo czasu na nieżycie. Bardzo długo próbowałam się zabić, znieczulić albo odkryć, jak żyć, będąc na wpółmartwą. Teraz chcę poprawić nastrój innym” – mówi w dokumencie.
Z dnia na dzień staje się rzeczniczką osób zmagających się z chorobami autoimmunologicznymi. „Nie sądziłam, że będę niepełnosprawną, która pomaga innym niepełnosprawnym. Zobaczyli we mnie siebie i dostrzegli nadzieję. To nadało mojemu życiu sens” – mówi w dokumencie.
„Dzięki moim profilom w mediach społecznościowych mogę zrobić dla innych to, co Joan Didion zrobiła dla mnie. Wierzę, że mogę pomóc usunąć piętno związane ze stwardnieniem rozsianym, zwiększyć świadomość osób niepełnosprawnych i pomóc ludziom, którzy zmagają się z chorobami przewlekłymi, uświadomić im, że nie są sami” – pisze w „Mean Baby”.
Na filmie w reżyserii Rachel Fleit „Selma Blair – nieuleczalna optymistka” możemy zobaczyć jeden z trudniejszych okresów życia amerykańskiej aktorki. Kamery zarejestrowały między innymi, jak syn goli jej głowę przed chemioterapią, jak wielkim wyzwaniem jest dla niej wejście po schodach, jak płacze skulona w kłębek na łóżku, jak choroba odbiera jej mowę, zaczyna się jąkać, a ciało sztywnieć. „Jest silna duchem i niebywale zahartowana. Jest bojowa i walczy o swoje. Nie chce przegapić ani chwili z życia swojego dziecka. Jest przy nim” – mówi o Selmie jej siostra. Kamera towarzyszy aktorce również podczas pobytu w klinice w Chicago, gdzie poddała się eksperymentalnej terapii przeszczepienia komórek macierzystych. Amerykanka decyduje się na przeszczep, bo leki, które dotychczas brała, nie działały albo działały w niewielkim stopniu.
„Chcę zacząć od zera, chcę aby moje ciało było zdrowsze, aby te komórki macierzyste rozwijały się i pokochały te 47-letnie ciało. Muszą się mnożyć. Chcę zmienić sposób myślenia, długo uważałam, że śmierć to ostateczny cel życia, teraz wolę myśleć, że trzeba doceniać każdy dzień” – mówi po zabiegu. „Jestem optymistką, ale ostatnie dni były trudne. Kiedy zobaczę syna, będę szczęśliwa” – dodaje.
„Trzeba włożyć maskę tlenową i żyć”
Dwa lata po przeszczepie aktorka pojawia się na oscarowym przyjęciu organizowanym przez „Vanity Fair”. Na tę okoliczność wybiera zjawiskową, długą suknię w pastelowych odcieniach. Totalnie jak nie ona! Jej ulubionym kolorem od zawsze była przecież czerń. Nieodłącznym elementem tej stylizacji jest laska. „Suknia była piękna, chyba nie założyłabym jej bez laski” – wspomina w filmie. O lasce mówi: „pożyteczny rekwizyt”. Gdy na czerwonym dywanie próbuje pozować, uświadamia sobie swoją słabość i zaczyna płakać. Fotoreporterzy dają jej przestrzeń na te emocje, przerywając swoją pracę. Dla osób z SM zatłoczone miejsca generują mnóstwo bodźców, które zaogniają objawy. Aktorka o tym wie, ale chciała się sprawdzić.
„Powiedziałam, że uznam swoje życie za udane, jeśli przed śmiercią zaznam radości. To było lata temu. Wydawało się nieosiągalne, niemożliwe. Wstyd było tego pragnąć. Nie wiedziałam, gdzie szukać radości. Czy radość da mi premiera filmu, pieniądze, chłopak, trzeźwość? Zawsze czułam się nie na miejscu” – przyznaje w dokumencie.
Radość, o czym informuje na swoim profilu na Instagramie, dał jej udział w show „Taniec z gwiazdami”. Amerykanka co prawda z uwagi na swoje ograniczenia ruchowe musiała opuścić program przed finałem, ale dla wielu osób była wielką wygraną za sam fakt reprezentacji osób z SM w telewizji.
W wywiadzie dla „Vogue’a” mówi, że dziś jest samotną matką z dwoma psami i dwoma końmi. Po latach fatalnej kondycji zdrowotnej znów spotyka się z przyjaciółmi i cieszy się czasem, który aktywnie może spędzać ze swoim synem Arthurem. „Zdarzają się chwile obaw, ale ogólnie ogarnął mnie spokój. Trzeba włożyć maskę tlenową i żyć. Dałam sobie dużo czasu” – mówi w dokumencie. Czy do szczęścia potrzebuje u swojego boku mężczyzny? Podkreśla, że nauczyła się nie oczekiwać wiele, a przede wszystkim dotarła do takiego etapu w swoim życiu, że nie chce już iść na żadne kompromisy.
„Jestem zadowolona z tego, co mam, ale pewnego dnia być może będę otwarta na więcej. Lubię genialnych ludzi. Przydałby mi się genialny mężczyzna, który by mnie kochał. Być może. Nie wiem…” – mówi.
Korzystałam z autobiografii Selmy Blair „Mean Baby. A Memoir of Growing Up” i filmu dokumentalnego w reż. Rachel Fleit „Selma Blair – nieuleczalna optymistka”.
Polecamy
„To choroba, której reguł codziennie uczymy się na nowo”. Katarzyna Kazimierowska i jej osobista historia cukrzycy typu 1
„Choroby z autoagresji lubią niestety chodzić parami”. O chorobach autoimmunologicznych opowiada lek. Agata Skwarek-Szewczyk
Colin Farrell zebrał 2,5 mln zł dla cierpiących na rzadką i nieuleczalną chorobę. Sam pobiegnie w charytatywnym maratonie
Skąd bierze się cukrzyca typu 1.? Przyczyny u dzieci i dorosłych
się ten artykuł?