Sport w czasie okresu był moją zmorą. Do czasu odkrycia bokserek od WIMIN
Przepraszam, jestem dziś niedysponowana, nie będę ćwiczyć na wuefie, na treningu, nie pójdę z tobą potańczyć. Taką wymówkę sprzedawałam przez lata niemal za każdym razem, kiedy w czasie miesiączki miałam uprawiać jakąkolwiek aktywność fizyczną. A wszystko to przez jedno złe wspomnienie. Teraz jednak w moje ręce trafiły specjalne spodenki menstruacyjne od WIMIN. Postanowiłam spróbować. Jak się sprawdziły?
Zmora każdej nastolatki… i nie tylko
Od dziecka byłam bardzo aktywna fizycznie. Grałam w szkolnej drużynie siatkówki, brałam udział we wszystkich zawodach biegowych, niemal każde popołudnie spędzałam na kortach tenisowych, na basenie lub jeżdżąc na rowerze. Wybłagałam też u rodziców, żeby zapisali mnie na judo, choć tata upierał się, że gimnastyka artystyczna byłaby dla dziewczynki lepsza (ech, ta stara szkoła…).
I choć mój okres nigdy nie był na tyle bolesny, aby przeszkadzać w tych aktywnościach, w pewnym momencie zaczęłam unikać sportu podczas miesiączki. Wszystko przez sytuację na zawodach judo, kiedy to jednej z moich koleżanek w trakcie walki zaczęła przeciekać podpaska, tworząc na śnieżnobiałych spodniach judoki czerwoną plamę. Przez kilka tygodni „wpadka” ta była głównym tematem rozmów wszystkich zawodniczek. I czymś, co zagnieździło się w mojej głowie jako dowód, że miesiączka wyklucza aktywność fizyczną. Nawet kiedy używałam tamponów, na wszelki wypadek zabezpieczałam się dodatkowo wkładkami higienicznymi. Na myśl o tym, ile śmieci przy okazji produkuję, czułam się jeszcze gorzej.
Jednak kiedy usłyszałam o istnieniu majtek menstruacyjnych, zaczęłam się zastanawiać, czy to aby nie byłaby dobra opcja na „wyleczenie” się z podobnych myśli i obaw. Tym bardziej, że używające ich znajome szczerze je polecały. Więc kiedy w końcu w moje ręce wpadły stworzone specjalnie z myślą o aktywności fizycznej w czasie miesiączki bokserki menstruacyjne protect od WIMIN, postanowiłam się odważyć i porządnie je przetestować. Tym bardziej, że jak zapewnia producent, mają one chłonność aż czterech tamponów. Czy to możliwe?
Chłonność czterech tamponów? Jasne…
Spodenki założyłam z samego rana, kiedy tylko zorientowałam się, że obudziłam się z okresem. Początkowo dość niepewnie chodziłam w nich jedynie po domu i nie wkładałam spodni, żeby przypadkiem ich nie pobrudzić, w razie gdyby zasłyszane recenzje okazały się zbyt optymistyczne. Gdy po dwóch godzinach przekonałam się, że majtki rzeczywiście działają – nic nie przecieka, a ja czuję się w nich bardzo wygodnie i, co najważniejsze, bezpiecznie – postanowiłam wybrać się na rower. I nie była to krótka traska wokół domu. Zrobiłam tego dnia blisko 30 km, pedałując urokliwą trasą nadmorską. A że dzień był piękny, w pewnym momencie zdjęłam spodnie, w których było mi za ciepło, i jechałam w samych bokserkach, traktując je jako sportowe spodenki. I wciąż czułam się świeżo, czysto i pewnie.
Spodenki protect są tak uszyte, że szwy nie wpijają się w ciało. Są też z jednej strony na tyle obszerne, że przyjemnie otulają nieco obolały w czasie miesiączki brzuch, a z drugiej strony ich krój jest po prostu seksi – absolutnie nie przypominają innych moich „okresowych gaci”.
A co potem?
Majtki te miałam na sobie przez równe 12 godzin – tak jak ze względów higienicznych zaleca producent, choć tak naprawdę nie czułam konieczności ich zmiany. Mimo że był to pierwszy dzień okresu, nie miałam wrażenia, że są nasiąknięte czy że nieprzyjemnie pachną. Czułam się w nich naprawdę dobrze.
A jak się je pierze? Zgodnie z prostą instrukcją na metce. Te z nas, które korzystają z majtek menstruacyjnych w czasie okresu lub połogu, powinny je zaprać w zimnej wodzie, a następnie wrzucić do pralki i wyprać z innymi ubraniami w temperaturze 40 stopni. Suszyć należy je w pozycji wiszącej. Majtki schną tyle samo co zwykłe bawełniane, czyli na słońcu kilka godzin, w mieszkaniu około dobę. Co ważne, majtek menstruacyjnych nie należy suszyć w suszarce bębnowej lub na kaloryferze czy próbować „przyspieszać” ich schnięcia żelazkiem czy suszarką. Wiem sama, że najchętniej znów szybko bym z nich skorzystała, ale patenty te nie działają korzystnie na warstwę chłonną majtek. Byłaby wielka szkoda ją zniszczyć.
Oczywiście z bokserek tych można też korzystać w przypadku problemów z popuszczaniem moczu oraz wtedy, kiedy okres dopiero nam się zbliża i nie chcemy, aby nas zaskoczył. Kiedy więc po ich zdjęciu uznamy, że warstwa chłonna jest sucha – możemy odpuścić sobie etap prania ręcznego.
Nie tylko spodenki
Kiedy moje bokserki protect się suszyły, skorzystałam z okazji, by wypróbować inne typy majtek od WIMIN. Drugiego dnia, kiedy mój okres był wciąż dość obfity, wybrałam – sugerując się radami opisanymi przez testującą je Magdę Bury, beżowe majtki menstruacyjne regular. Dlaczego właśnie je? Ponieważ także mają wysoką chłonność, odpowiadającą trzem tamponom. I tu również się nie zawiodłam. Po całym dniu, w tym ośmiu godzinach przesiedzianych przed komputerem, zakupach, wizycie u weterynarza ze zwierzakiem i kolacji ze znajomymi – majtki ani nie przeciekły, ani nie sprawiły, że mogłabym poczuć się niekomfortowo. Co więcej, ich jasny kolor pozwala na założenie jasnych spodni (dziś już bez żadnych obaw!) czy lekkiej sukienki, pod którą czarna bielizna mogłaby prześwitywać.
Na trzeci zaś dzień – w moim przypadku już znacznie przyjemniejszy pod kątem dolegliwości okresowych – wybrałam również bardzo chłonne klasyczne majtki menstruacyjne comfort (chłonność czterech tamponów), choć jestem przekonana, że równie dobrze sprawdziłyby się jeszcze delikatniejsze majtki light (chłonność dwóch tamponów). Pewnie wielu z was wydadzą się one bardziej eleganckie niż bokserki – i tak być chyba powinno. To bielizna idealna na randki, która jednocześnie zapewnia totalną ochronę przed przeciekaniem w czasie okresu lub gdy mamy problem z popuszczaniem moczu.
Dlaczego warto?
Posiadane przeze mnie trzy pary majtek menstruacyjnych (choć sądzę, że i dwie by zdały egzamin, ale bez tego poczucia komfortu, który obecnie posiadam) pozwalają mi na całkowite wyeliminowanie potrzeby kupowania tamponów, podpasek czy wkładek higienicznych, których podczas każdego okresu zużywałam bardzo dużo. Świadomość, że to kolejny z wielu kroków do bycia bardziej eko, daje mi dużo satysfakcji. I w dłuższej perspektywie oszczędności, ponieważ wiem, że majtki menstruacyjne, które kupiłam raz, starczą mi na dobrych kilka lat.
Podoba mi się też to, że po moich torebkach i plecakach przestają walać się awaryjne podpaski, które zawsze wypadały w najmniej odpowiednim momencie, oraz to, że będąc w gościach nie muszę już martwić się, jak ją zmienić na czystą i czy na pewno wypada do cudzego śmietnika wyrzucić tę zużytą (ach, te problemy…).
Dlaczego te majtki nie przeciekają?
Ani nie przeciekają, ani nie robią się ciężkie jak nasączona pieluszka, ani nie pozwalają na wydostawanie się na zewnątrz przykrego zapachu, a jednocześnie ich warstwa chłonąca jest znacznie cieńsza niż podpaska. Jak to możliwe? Jak wyczytałam przed zakupem (bo to ważna kwestia, więc warto wiedzieć wcześniej), majtki menstruacyjne w aż 95 proc. uszyte są z bawełny, a 5 proc. to elastan – to dlatego skóra nie poci się i swobodnie „oddycha”. Warstwa chłonna natomiast to w 80 proc. bambus (pozostałe – bawełna), który, jak czytam na stronie produktu, „ma naturalny talent do wiązania wilgoci i odprowadzania jej z dala od skóry. Dzięki temu doskonale chłonie i chroni przed przeciekaniem. Ma właściwości antybakteryjnie, dba o dobrą cyrkulację powietrza oraz niezależnie od pory roku zapewnia idealną temperaturę dla twojego ciała”. Jest też warstwa ochronna (bawełna plus poliuretan), która skutecznie chroni nasze ubrania przed plamami i przeciekami.
A że to działa, przekonałam się na własnej skórze.
Dobra rada na koniec
Jeszcze słowo o wyborze rozmiaru majtek, ponieważ te dostępne są od XXS do XXXL, a więc każda z nas powinna znaleźć rozmiar dla siebie. Jednak choć na stronie produktu jest zamieszczona przydatna rozmiarówka – ja miałam mały problem, ponieważ mój obwód w pasie (mierzony poza miesiączką) wskazywał na rozmiar M, ale rozmiar bioder już na L. Po rozmowie z bardziej doświadczonymi posiadaczkami majtek menstruacyjnych i lekturze porad na stronie WIMIN, zdecydowałam się na ten większy rozmiar i nie żałuję. Bo choć na pierwszy rzut oka majtki menstruacyjne mogą wydawać się dość duże, to kiedy w trakcie okresu włożymy je na pupę, docenimy fakt, że nigdzie nas nie cisną, a jednocześnie doskonale przylegają, zapewniając totalną ochronę. A wiadomo, że poczucie pewności i wygoda w trakcie menstruacji są bardzo ważne. Dlatego też lepiej sięgnąć po miarkę, kiedy właśnie mamy okres – wynik bardziej będzie odpowiadał naszym rzeczywistym potrzebom.
Polecamy
Depresja zwiększa ryzyko bólu menstruacyjnego. „Lepsze zrozumienie tych relacji może przynieść duże korzyści milionom kobiet”
Zbadają ból menstruacyjny u nastolatek. „Mówienie im, by po prostu się z tym pogodziły, nigdy nie będzie pomocne”
„Pogadamy jutro, dostałam okresu”. Ewa Swoboda zwraca uwagę na pomijany aspekt kobiecych zmagań
Top trzy asany na bolesne miesiączki. Małgorzata Kobus: „Przyniosą ci ulgę i zmniejszą dolegliwości”
się ten artykuł?