Przejdź do treści

Sylwia Sikorska: Kubeczek menstruacyjny ma tylko jedną wadę, można zapomnieć, że ma się okres

Tekst o ekologicznym korzystaniu z kubeczków menstruacyjnych. Na zdjęciu: Kobieta nosząca okulary i czerwoną sweter - HelloZdrowie
Sylwia Sikorska / arch. prywatne
Podoba Ci
się ten artykuł?

„Rozmawiałam kiedyś z właścicielką drogerii ekologicznej, która ma szeroki asortyment wielorazowych środków menstruacyjnych. Mówiła mi, że jeżeli tylko przychodzi pierwsza fala upałów, od razu widać to po sprzedaży. Dziewczynom zaczynają się robić od podpasek i wkładek higienicznych odparzenia i szukają innych rozwiązań” – mówi Sylwia Sikorska, ekoedukatorka i autorka bloga wdrodzedozerowaste.pl. I zachęca do przeżywania miesiączki w trybie „eko”. 

 

Magdalena Bury, Hello Zdrowie: Na pewno to policzyłaś. Ile rocznie kobieta wydaje na jednorazowe środki higieniczne typu podpaski, tampony, wkładki?

Sylwia Sikorska, ekoedukatorka, autorka bloga wdrodzedozerowaste.pl: Nie liczyłam, bo ja ich nie kupuję. Z tego jednak co widziałam w różnych tego typu obliczeniach, przyjmuje się, że jest to około 500 zł rocznie. To zależy od tego, czego się używa – czy są to tzw. środki konwencjonalne, czy to są np. podpaski bio, które są trochę droższe.

A ile mogłybyśmy wydawać, gdybyśmy zainwestowały w kubeczek menstruacyjny?

To zależy od tego, jak nasze mięśnie będą się zmieniały. Założenie jest takie, że przez 5-10 lat taki jeden kubeczek powinien nam służyć. To koszt, w zależności od tego na co się zdecydujemy, około 50-100 złotych.

Czy kubeczek menstruacyjny na pewno nie jest szkodliwy dla naszego organizmu?

Kubeczki nie zawierają chemii, którą skrywają jednorazówki. Przez to też często dziewczyny mówią, że ich okres się zmienia. Miesiączki stają się mniej bolesne. To nawet nie wynika z kwestii samej miesiączki, że się źle czujemy, ale czasami z tego, że raz w miesiącu przez kilka dni aplikujemy sobie dawki chemii. Kiedy przerzucamy się na wielorazowe rozwiązania, to nagle się okazuje, że czujemy się znacznie lepiej.

Co warto wiedzieć przed zakupem kubeczka?

Mamy mnóstwo kubeczków, które różnią się kształtem i rozmiarem. Musimy dobrać go pod siebie. To, że on się sprawdzi cioci czy koleżance, nie oznacza, że dla nas będzie dobry. Są trzy parametry, które trzeba wziąć pod uwagę: wysokość, średnica oraz elastyczność materiału, z którego kubeczek jest zrobiony.

Pewne możemy być tylko jednego wymiaru – wysokości. Jak ją zmierzyć? Umyj dokładnie ręce wodą z mydłem. Włóż środkowy lub wskazujący palec do pochwy aż poczujesz szyjkę macicy (zazwyczaj jest bardzo miękka). Używając kciuka, zaznacz sobie na palcu, gdzie jest ujście pochwy, by zapamiętać tę wysokość. Za pomocą linijki zmierz odległość od zaznaczenia do czubka palca.

Powinnyśmy mierzyć sobie wysokość szyjki macicy przez pierwsze trzy dni okresu. Kubeczek musi bowiem zmieścić się pomiędzy szyjką macicy a wejściem do pochwy, schować się w pełni. Jeśli kupimy za niski kubeczek, będzie on się przesuwał w ciągu całego dnia do góry. Wtedy może być trudno go wyjąć. Zbyt wysoki będzie natomiast wystawał z pochwy.

Jeśli chodzi o średnicę i elastyczność, to kwestia tego, w jakim stanie są nasze mięśnie. Kubeczek musi się w pochwie rozłożyć, stawić opór mięśniom, a te muszą dobrze okalać go z każdej strony, by nie przeciekał.

Przyjmuje się, że jeśli mamy słabsze mięśnie (jeśli jesteśmy po porodach bądź jesteśmy starsze lub mamy siedzący tryb pracy), to wtedy wybieramy miękkie kubeczki. Jeśli jednak jesteśmy wysportowane i młode – wtedy sięgamy po te twardsze.

Jakbyś przekonała mnie do zakupu kubeczka menstruacyjnego?

To jest zmiana jakości w funkcjonowaniu w czasie okresu, która mówi sama za siebie. Czasami mamy wrażenie, że wiele zerowaste’owych rozwiązań to sięganie po coś, co było kiedyś. A kubeczek menstruacyjny jest rozwiązaniem bardzo nowoczesnym, wygodnym i zdrowym. Niektóre dziewczyny mówią, że kubeczek menstruacyjny ma tylko jedną wadę, można zapomnieć, że ma się okres (śmiech).

A jak z niego korzystać np. w czasie podróży?

Sama przeżyłam wakacje na kempingu z kubeczkiem menstruacyjnym, i to dwukrotnie (śmiech)! I uważam, że to zdecydowanie wygodniejsze niż stosowanie tamponów czy podpasek. Miałam przy sobie butelkę plastikową pełną czystej wody i przelewałam kubeczek nad toaletą, będąc w łazience. Da się więc to zrobić bez dostępu do kranu.

Warto podkreślić, że kubeczka nie wymieniamy tak często jak tamponów czy podpasek. Jest więc bardzo prawdopodobne, że w ciągu 12 godzin trafimy na łazienkę, która jest w miarę czysta i bezpieczna.

Mówiłaś o chemii w podpaskach i tamponach. Co takiego w nich siedzi?

Polimery, które wiążą płyn w żel i niestety reagują z naszym ciałem. Większość tego produktu to tworzywo sztuczne, to są plastiki. To też na nas działa. A jeśli już jest bawełna w tych konwencjonalnych produktach, to jest to bawełna nieorganiczna, która jest napakowana pestycydami. A te też nie są najlepszymi substancjami dla naszych wrażliwych miejsc.

Gdy pytałam dziewczyny podczas mojej akcji „EkoOkres”, dlaczego wybierają wielorazowe rozwiązania, pierwszymi dwoma przyczynami były kwestie środowiskowe i kwestie wygody. Wielorazowe rozwiązania są bowiem – wbrew pozorom – dużo wygodniejsze. A trzecia kwestia to kwestia zdrowotna. Dziewczyny w czasie używania podpasek miały wysypki, odparzenia, otarcia. W przypadku tamponów – problem z przesuszeniem pochwy.

To rzeczy, o których bardzo mało się mówi. Rozmawiałam kiedyś z właścicielką drogerii ekologicznej, która ma szeroki asortyment wielorazowych środków menstruacyjnych. Mówiła mi, że jeżeli tylko przychodzi pierwsza fala upałów, od razu widać to po sprzedaży. Dziewczynom zaczynają się robić od podpasek i wkładek higienicznych odparzenia i szukają innych rozwiązań. Kubeczek menstruacyjny sprawdza się w tym przypadku świetnie. Aplikujemy go i możemy funkcjonować 8-12 godzin.

Istockphoto.com

Czytałam, że w podpaskach znajduje się też chlor, który stosuje się, by te środki były śnieżnobiałe. To prawda?

Tak, najczęściej są one wybielane właśnie chlorem. Natomiast my jako konsumentki nie możemy sprawdzić, co jest w podpaskach, ponieważ prawnie od producentów nie jest to wymagane. I tak jak kupujemy jakiś produkt spożywczy i musimy wiedzieć, co jest w środku, tak w przypadku środków higienicznych ta zasada nie działa. To, co producent tam włoży, to jego wolna ręka. Myślę, że gdyby te produkty miały ujawnione pełne składy, mniej osób by po nie tak chętnie sięgało.

A co sądzisz o majtkach menstruacyjnych?

Testuję je od kilku miesięcy i jestem z nich bardzo zadowolona. Są bardzo wygodne, a ich chłonność jest wystarczająca. Mam dwa modele dwóch różnych polskich firm. Cieszy mnie ta coraz większa różnorodność wielorazowych produktów menstruacyjnych!

Do wyświetlenia tego materiału z zewnętrznego serwisu (Instagram, Facebook, YouTube, itp.) wymagana jest zgoda na pliki cookie.Zmień ustawieniaRozwiń

Na swoim profilu na Instagramie przy zdjęciu, na którym trzymasz słoik pełen zużytych wielorazowych podpasek, napisałaś: „Biorę się za ten temat i guzik mnie to tabu obchodzi”. Skąd ten krok?

W mediach nie funkcjonuje widok krwi menstruacyjnej. To coś tak przerażającego dla nas, że w reklamie pokazywana jest niebieska ciecz. Brak dialogu dotyczącego menstruacji jest szkodliwy dla wszystkich. A ja uważam, że taka rozmowa o menstruacji, szczególnie tej zero waste, może zmienić jakość naszego życia.

 

 

Sylwia Sikorska – ekoedukatorka, autorka bloga wdrodzedozerowaste.pl, współzałożycielka Polskiego Stowarzyszenia Zero Waste, organizatorka akcji edukacyjnej EkoOkres pokazującej wielorazowe produkty menstruacyjne.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

i
Treści zawarte w serwisie mają wyłącznie charakter informacyjny i nie stanowią porady lekarskiej. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem.
Podoba Ci
się ten artykuł?