Przejdź do treści

„Udane życie seksualne? Najpierw zaloguj się do siebie samej” – dr Maja Herman o intymności dla zapracowanych kobiet

Kobieta
"Udane życie seksualne? Najpierw zaloguj się do siebie samej" - dr Maja Herman o intymności dla zapracowanych kobiet/ fot. Vizerskaya/Getty Images
Podoba Ci
się ten artykuł?

– Bardziej gonimy za finansami, chcemy zapewnić sobie dobrobyt, a nie dbamy o same siebie. A właśnie od nas samych powinnyśmy zacząć, jeśli chcemy stworzyć z kimś fajny związek i mieć udane życie intymne i seksualne – mówi psychoterapeutka i psychiatra Maja Herman. 

Ma 30 lat. Pracuje w dużej firmie, gdzie jest doceniana przez szefów. Pół roku temu awansowała. Stara się. Jest zaanagażowana. Pracuje dużo. I długo. Ma partnera życiowego. On też ją docenia. Tylko ostatnio mają mniej czasu dla siebie. Jak już wreszcie ona znajdzie siłę i spotkają się w łóżku, jej głowa i tak jest gdzie indziej. Pośród nieskończonych raportów, deadlinów i obowiązków. I nawet nie zauważa, że on pieści ją właśnie tam, gdzie najbardziej lubi. Stara się, ale nie potrafi odczuwać przyjemności z seksu. Nie umie być tu i teraz.

O tym, jak zapracowane kobiety mogą uwolnić głowę i wylogować się do łóżka, rozmawiamy z psychoterapeutką Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, psychiatrą dr Mają Herman.

Małgorzata Germak: Z jakimi problemami seksualnymi najczęściej zmagają się kobiety w Polsce?

dr Maja Herman: Najczęściej chodzi ogólnie o brak chęci do współżycia. Problem z niskim poziomem libido mają nie tylko kobiety po 30-tce, czyli te w rozkwicie kariery zawodowej, ale i młodsze – te, które dopiero wchodzą w aktywność seksualną. Badania amerykańskie pokazują, że u coraz młodszych kobiet, wręcz u nastolatek, następuje spadek potrzeb seksualnych. Mam dużo pacjentek powyżej 45. roku życia, które zmagają się jeszcze z innym problemem w ich życiu seksualnym – nigdy nie miały orgazmu. Niestety tak. To bardzo częste.

Bardziej gonimy za finansami, chcemy zapewnić sobie dobrobyt, a nie dbamy o samych siebie. A właśnie od nas samych powinniśmy zacząć, jeśli chcemy stworzyć z kimś fajny związek i mieć udane życie intymne i seksualne

Maja Herman

Czy życie zawodowe przekłada się na intymne?

O i to jak! Problemy, które mamy w łóżku, w dużej mierze są spowodowane jakością naszego życia. Możemy sobie tłumaczyć, że szybciej żyjemy, że mamy więcej pracy i obowiązków i dlatego nie znajdujemy już czasu i siły na seks. Ale tu chodzi o jakość życia, która jest gorsza niż kiedyś. Bardziej gonimy za finansami, chcemy zapewnić sobie dobrobyt, a nie dbamy o samych siebie. A właśnie od nas samych powinniśmy zacząć, jeśli chcemy stworzyć z kimś fajny związek i mieć udane życie intymne i seksualne.

Czyli jednak trzeba wybierać – kariera albo udane życie seksualne?

Niekoniecznie. To da się połączyć. Tylko trzeba zmienić priorytety. Chociaż coraz więcej o tym mówimy, to selfcare, czyli zadbanie o samego siebie, jest zwykle na drugim miejscu. Na pierwszym jest zadbanie o ekonomiczną stronę. Jeśli w pracy spędzamy po 10 czy 12 godzin, a jeszcze z pracy wychodzimy z laptopem i w domu dokańczamy to, czego nie zrobiliśmy, to nie mamy skąd wygospodarować czasu i energii dla siebie. Żeby cieszyć się zbliżeniami i intymną, udaną relacją z partnerem, w pierwszej kolejności kobieta powinna być zadowolona z siebie, z tego jaka jest i jak żyje.

Dodatkowo mam wrażenie, że żyjemy w czasach, kiedy od kobiet wymaga się supermocy. Oczekuje się, że będziemy super w pracy, super w domu, no i oczywiście super w seksie. Jak to na nas działa?

To zawsze będzie źle działać. Już to słowo „presja” sugeruje, że gdzieś w nas jest bunt i czujemy ciśnienie. Kult przedstawiania kobiety, że musi być piękna, zadbana, idealna, wspaniała i wtedy dopiero ma szansę być spełniona, nie pomaga nam. Ta presja i oczekiwania wpływają na to, jak funkcjonujemy w życiu codziennym. A przy takim ciśnieniu zazwyczaj funkcjonujemy źle.

"Eksploatujemy swoje ciała a później oczekujemy, że przyjemność i rozkosz same przyjdą"/fot. GettyImages

Pora na trochę pozytywów. Bo przecież jest światełko w tunelu, prawda?

Oczywiście, że tak. Zapracowane kobiety często nie potrafią uwolnić głowy. Nawet jak już znajdą czas na seks ze swoim partnerem, to nie potrafią być tu i teraz. Jak porzucić te wszystkie deadliny, raporty i obowiązki i zalogować się do łóżka?

Po pierwsze nie myśleć, że trzeba się zalogować. Bo znowu idziemy tą drogą, którą nie chcemy iść – znowu coś musimy. Dlaczego nie zrobić czegoś, na co mam dzisiaj ochotę? Jeżeli mam ochotę na seks, to robię to, ale jeżeli mam ochotę poprzytulać się ze swoim partnerem i pooglądać z nim śmieszny serial, to właśnie to trzeba zrobić. Nie ma sensu wywierać na sobie presji. To jest właśnie to logowanie się do łóżka – samo podejście trzeba zmienić. Seks jest przyjemnością, a czy my myślimy o logowaniu się do przyjemności? Seks to popęd, jest wpisany w nas i kropka. Jeśli tego nie czujemy, nie czujemy popędu, to sygnał, że jesteśmy zmęczeni. A to oznacza, że najpierw trzeba wygenerować czas, aby odpocząć. Zwyczajnie odpocząć. A potem reszta sama przyjdzie. To jest najprostsza rada, jaką można komuś udzielić. I najtrudniejsza do zastosowania.

Tekst o intymności i relaksie dla zapracowanych kobiet. Na zdjęciu: Kobieta siedząca na krześle trzymająca filiżankę - HelloZdrowie

Mamy taką ilość poganiaczy wewnątrz, które nam nie dają odpocząć. Kobieta już budzi się niewyspana. Bo niby spała, ale nie zalogowała się do spania, bo zanim zasnęła, analizowała w głowie rzeczy z pracy. Z powodu napięcia źle spała, więc budzi się zmęczona.

Czyli zamiast planować seks, lepiej zaplanować czas dla siebie i partnera?

Tak. Ale to też nie musi być sztywne i sztuczne, bo dla niektórych już pomyślenie o takim zaplanowaniu rodzi napięcie. „Rety, dziś muszę to zrobić”. Planowanie zabija seks. Seks nie jest czynnością, którą muszę, tylko którą chcę. I to jest rzecz, która powinna się zmienić. Chcenie przyjdzie wtedy, kiedy będę zrelaksowana, wypoczęta.

A tempo życia nie pomaga…

Ta szybkość życia przekłada się na szybkość współżycia. Są kobiety, które potrzebują więcej atencji albo innego rodzaju aktywności seksualnej, innej gry wstępnej. Są kobiety, które lubią wymieniać sms-y ze swoim partnerem i w ten sposób budować w ciągu dnia napięcie ze swoim partnerem. Wcale nie planować, że dzisiaj muszę to zrobię. Raczej być w tej chwili, być z partnerem, dać się uwieść chwili. A co z tego wyjdzie? To się okaże.

W seksie orgazm jest super, ale fajna i potrzebna jest też bliskość. A tego szybko załatwić się nie da. To jest budowanie relacji. Poza czystym seksem te rzeczy dookoła są ważne

Maja Herman

No właśnie, nie ma co dostarczać sobie kolejnej porcji stresu. Mówi się, że największym zabójcą kobiecego libido jest właśnie stres.

Nawet nie stres, a lęk – przed tym, że nie staniemy na wysokości zadania, że nawalimy, że się nie wyrobimy. On generuje stres, a potem w kolejności jest przepracowanie. I w takim momencie potrzebujemy czegoś, co się nazywa wglądem w siebie. A to jest coś, czego się uczymy i to wypracowujemy w trakcie psychoterapii, albo gdy mamy przy sobie szczerych i uczciwych przyjaciół, którzy nam coś obiektywnie o nas powiedzą. Wgląd, mówiąc najprościej, to jest uważność na samego siebie i patrzenie na to, co podświadomość nam dyktuje.

Czy jest trening, który możemy przejść, żeby nauczyć się luzować i wejść w to nasze życie intymne?

Przede wszystkim trzeba to robić małymi krokami, a nie od razu wielkim skokiem. Jeżeli jest kobieta, która w ogóle nie odczuwa potrzeby seksualnej, to ona najpierw musi zbudować relację z partnerem, mieć bezpieczne poczucie więzi. Na początku pewnie nie będzie chciała współżyć, tylko poprzytulać się i ze sobą pobyć. W takim treningu ważna jest też uważność swojego ciała. Za rzadko się o tym mówi – mam na myśli masturbację. A większość kobiet w ogóle tego nie robi.

zestresowana kobieta

Jak masturbacja może pomóc zapracowanej kobiecie w polepszeniu jakości jej życia seksualnego?

To będzie dla niej otwierające, a właśnie tego potrzebuje. Często polecam pacjentkom małe, proste ćwiczenie. Pytam, czy kiedykolwiek widziały swoją łechtaczkę i swoje narządy. No właśnie! Trzeba wziąć lusterko i pooglądać siebie samą.

Co kobiety na to?

„Jak to?”, „Nie, a w życiu!”, „Nie popatrzę tam na dół”, „Jak można popatrzeć”. Otóż normalnie, bierzesz lusterko i oglądasz siebie, uczysz się siebie. Skąd masz później wiedzieć, co lubisz, a czego nie lubisz, jak sama tego nie spróbujesz. Jak sama siebie nie znasz. A większość kobiet się nie zna. Zresztą polecam profile na Instagramie kobiet, które też o tym piszą – o ciele, o kobiecości, o uczeniu się tego, jak np.: lewogram, ciałopozytyw, kayaszu. A to tylko początek.

Do wyświetlenia tego materiału z zewnętrznego serwisu (Instagram, Facebook, YouTube, itp.) wymagana jest zgoda na pliki cookie.Zmień ustawieniaRozwiń

To ten pierwszy mały krok?

Tak, popatrzeć na siebie, potem się dotknąć, potem kupić sobie jakiś fajny gadżet erotyczny. Jednym z zaleceń lekarskich ode mnie dla pacjentek, jest udanie się do sexshopu. Tam są miłe ekspedientki, otwarta atmosfera i wspaniałe „zabawki”. Na pewno każdy znajdzie coś dla siebie.

Następna rzecz w ramach małych kroczków, to zacząć rozmawiać o seksie. Nasze zbliżenia intymne często są niesatysfakcjonujące, bo ludzie nie rozmawiają ze sobą o swoich problemach seksualnych, o fantazjach i marzeniach. Z różnych powodów – a bo nie wypada, a to boimy się odrzucenia. Tymczasem nie oszukujmy się, większość ludzi generalnie marzy o tym samym. Trzeba oczywiście pamiętać, że w seksie też można powiedzieć nie i to wcale nie oznacza dla drugiej strony, że jej nie chcemy. Partnera może podniecać coś innego, a mnie innego. W seksie jak w ubraniach – każdy ma swoje preferencje.

Jak w takim rozmawiać z partnerem o seksie?

Otwarcie. Tego nie da się tak po prostu, w sekundę nauczyć. Ale trzeba próbować. Dużo zależy też od partnera i jego otwartości. Na szczęście pomagają nam środki masowego przekazu, nowoczesne technologie, messengery, snapchat itp. To ułatwia komunikowanie się, mamy tyle możliwości przesyłania sobie wiadomości. To może być rodzaj gry wstępnej i podkręcania atmosfery.

Czy jest sens umówić się z partnerem, że np. raz w tygodniu wyłączamy telefony i skupiamy się tylko na tym czasie ze sobą?

To zależy od tych dwojga partnerów, bo w niektórych wygeneruje to takie podenerwowanie, że osiągniemy odwrotny efekt do zamierzonego. Rozumiem, że chodzi o to, żeby się nie dekoncentrować, ale jeżeli wyłączę telefon i będę skoncentrowana tylko na tym, że mam właśnie fomo, czyli zespół wykluczenia internetowego, to wcale nie wyluzuję się i nie skoncentruję na partnerze. Fomo to wrażenie, że coś ważnego mnie omija, czego nie jestem częścią.

W jakiejś parze może się okazać, że jeśli wyłączą na wieczór telefony i każde z nich będzie cały czas w napięciu zastanawiać się, kto właśnie do nich napisał albo jaki komentarz się pojawił, to będą o wiele bardziej w napięciu, niż jakby te telefony były włączone. Często przy dobrej zabawie po prostu zapominamy o telefonie.

Niektóre kobiety preferują szybki seks, żeby jak najszybciej mieć to z głowy i wrócić do planowania listy zadań na następny dzień. Dokąd to prowadzi?

Osoby zadaniowe tak mają. I prowadzi donikąd. W seksie orgazm jest super, ale fajna i potrzebna jest też bliskość. A tego szybko załatwić się nie da. To jest budowanie relacji. Poza czystym seksem te rzeczy dookoła są ważne. Właśnie te zapracowane kobiety są zadaniowe, skoncentrowane na cel. I to może przełożyć się na aktywność seksualną i życie intymne, które jest krótkie szybkie i błyskawiczne jak zupka insta. A to chyba nie o to chodzi w życiu intymnym.

Mało kto mówi o tym, że poza tą słynną wydzielaną w trakcie seksu oksytocyną, o wiele więcej hormonów, które wiążą ludzi, czyli wazopresyny, wydziela się od samego przytulania. Nie sama czynność seksualna, ale przytulanie i bliskość przywiązują ludzi.

Jak zbudować intymność, jeśli oboje partnerzy są zapracowani?

Powoli. Nie liczyć od razu, że cały wieczór obowiązkowo musi być wycięty, bo wygeneruje to za dużo napięcia. Pomyślmy o sobie w różnych porach dnia, zaskakujmy się, piszmy do siebie. To wszystko po drodze składa się na naszą intymność. A jak zaczniemy to traktować jako obowiązek, przymus, że musimy to zrobić, nie będzie to nam dawało satysfakcji i przyjemności. Apel do zapracowanych kobiet – spróbujcie przeprogramować się z „Must Have” na I Want This”. Nie muszę. Chcę.

Zobacz także

Podoba Ci się ten artykuł?

Powiązane tematy:

Podoba Ci
się ten artykuł?