UNICEF: Polacy stracili zbiorową odporność na odrę. Nowy szef GIS chce wprowadzić mandaty
Gwałtowny wzrost liczby zachorowań na odrę w Polsce to pokłosie rekordowej liczby rezygnacji ze szczepień. W ubiegłym roku zanotowano ponad 87 tys. odmów zaszczepienia dziecka. Polska populacja straciła zbiorową odporność – alarmuje UNICEF, a nowy szef GIS, dr Paweł Grzesiowski szuka rozwiązań. Jednym z nich mają być mandaty nakładane bezpośrednio przez sanepid.
Mandaty rozwiązaniem na niską wyszczepialność
Ubiegły rok był rekordowy pod względem liczby uchyleń od szczepień obowiązkowych. Z danych Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – Państwowego Zakładu Higieny wynika, że w 2023 r. zanotowano ponad 87 tys. odmów zaszczepienia dziecka. Zdaniem nowego szefa GIS, dr Pawła Grzesiowskiego odsetek osób niezaszczepionych przeciwko odrze może być jeszcze wyższy, ponieważ dotychczasowy sposób gromadzenia danych o przypadkach nieszczepionych dzieci nie był do końca skuteczny. Alarmujące dane dotyczą w szczególności odry.
UNICEF przestrzega, że Polska utraciła już zbiorową odporność przeciwko odrze. To oznacza, że poziom zaszczepienia spadł poniżej 95 proc. W przeszłości wynosił on 99 proc.
„W Polsce nie możemy mówić o odporności populacyjnej. To oznacza, że dzieci, które z różnych względów nie mogą zostać zaszczepione przeciw odrze, są znacznie bardziej narażone na zachorowanie na tę chorobę” – alarmuje Jan Bratkowski z UNICEF Polska, cytowany przez „Fakty TVN”.
Unikanie szczepień przeciwko odrze przekłada się na wzrost zachorowań na tę chorobę zakaźną. W pierwszym półroczu 2024 r. zanotowano 232 zachorowania na odrę. To ponad dziesięciokrotnie więcej niż w analogicznym okresie roku ubiegłego, kiedy było ich zaledwie 22.
Na rodziców, którzy bez wskazań medycznych odmawiają obowiązkowych szczepień swoich dzieci, mają być nakładane bezpośrednio przez sanepid mandaty. To rozwiązanie, które zaproponował szef GIS w odpowiedzi na niską wyszczepialność i jej niepokojące skutki.
„Kara będzie bardziej odczuwalna, a przez to bardziej odstraszająca”
W tym celu Inspektorat Sanitarny zmodyfikował sposób gromadzenia danych o przypadkach nieszczepionych dzieci. Do tej pory bazowano na kartach szczepień i odmowach, teraz w dotarciu do rodzin mają pomagać numery PESEL i adresy.
„Po raz pierwszy w historii mamy narzędzie do monitorowania nieszczepionych dzieci. Za pierwszy kwartał tego roku pojawiły się dane, z których możemy się dowiedzieć, że np. Jaś Grzesiowski, lat pięć, nie otrzymał dwóch dawek szczepionki przeciwko żółtaczce typu B” – mówił dr Grzesiowski w rozmowie z PAP. „Myślimy więc o tym, by nawiązać kontakt z lekarzami rodzinnymi i pielęgniarkami środowiskowymi, którzy znają swoich podopiecznych. Chcemy namówić ich, by korzystali z tego narzędzia. To się sprawdzi zwłaszcza w mniejszych miejscowościach. W dużych miastach niekoniecznie, bo w nich jest mnóstwo ludzi anonimowych, którzy często zmieniają gabinety lekarskie, mają abonamenty, nie mają stałego lekarza” – dodał.
Dotychczasowe egzekwowanie obowiązku szczepień przez państwo było nieskuteczne. Z danych Głównego Inspektoratu Sanitarnego wynika, że zaledwie 5 proc. rodziców uchylających się od poddania dziecka szczepieniu, robi to pod wpływem kar nakładanych drogą administracyjną. Często jednak w ogóle do ukarania nie dochodzi.
„System karania jest zbyt skomplikowany, a przez to długotrwały, bo od trybu administracyjnego przysługuje odwołanie. W rezultacie od decyzji o nałożeniu kary do momentu jej ściągnięcia może upłynąć nawet kilka lat. W tym czasie nieraz dochodzi do sytuacji, że dziecko osiąga pełnoletność i nie można go już w żaden sposób przymusić do szczepienia” – mówił dr Grzesiowski w rozmowie z „Dziennikiem Gazetą Prawną”. „Dlatego chcemy, by mandaty mogły być nakładane bezpośrednio przez sanepid. Wówczas kara będzie bardziej odczuwalna, a przez to bardziej odstraszająca” – wyjaśniał.
W praktyce oznaczałoby to, że rodzic otrzymuje list przypominający o konieczności zaszczepienia dziecka. Jeśli nie zastosuje się do jego założeń, dostanie mandat zamiast kary administracyjnej. Prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska z Katedry Wirusologii i Immunologii Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie oceniła w rozmowie z PAP, że to „bardzo dobra koncepcja”.
„W kwestii szczepień i przeciwdziałania chorobom zakaźnym w pierwszym rzędzie stawiałbym na edukację społeczną, jednak obok niej potrzebujemy skuteczniejszych i, przede wszystkim, nieuchronnych sankcji wobec rodziców bez wskazań medycznych odmawiających obowiązkowych szczepień swoich dzieci” – zaznaczyła.
Źródło: PAP, Dziennik Gazeta Prawna, Fakty TVN
Polecamy
Zmutowany groźny wirus w warszawskich ściekach. GIS wydał pilny komunikat
WHO apeluje o zwiększenie szczepień w walce z antybiotykoopornością. „To kluczowe znaczenie dla ratowania życia”
Szczepionka na COVID-19 wróciła do Polski. Chętni jednak muszą za nią zapłacić. I to niemało
Wycofano szczepionkę po śmierci pacjenta. „Działanie prewencyjne” – tłumaczy GIF
się ten artykuł?