W sercu miał 5-centymetrowy drut. Lekarze uratowali pięciolatka
5-letni pacjent Kliniki Kardiochirurgii w Instytucie Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi powoli wraca do zdrowia po traumatycznym wydarzeniu. I może mówić o dużym szczęściu. Gdyby nie błyskawiczna pomoc pogotowia ratunkowego i szybki transport na stół operacyjny, ta historia mogłaby nie mieć dobrego zakończenia. Okazało się, że do wypadku doszło w bardzo nietypowych okolicznościach.
„W sercu chłopca tkwi drut”
Dramatyczne wydarzenie opisała na Facebooku Fundacja Rozwoju Kardiologii i Kardiochirurgii Wad Wrodzonych Serca Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi „Mamy serce”. To właśni tu trafił pięciolatek, w którego sercu znajdował się drut. W jaki sposób tam się znalazł?
„Mama chłopca kosiła trawę kosiarką. Synek chciał do niej podbiec i gdy był jeszcze w odległości kilku metrów, nagle kosiarka jakby trafiła na kamień. Dziecko zaczęło płakać i okazało się, że ma ranę z lewej strony w okolicach żeber. Mówił mamie, że coś go kłuje. Na koszulce miał mały ślad krwi, a na skórze draśnięcie. Mama zaopatrzyła ranę plasterkiem. Ale chłopiec zaczął sinieć, słabnąć, mdleć. Ponieważ stan chłopca się nagle pogorszył, została wezwana pomoc. Po szybkiej diagnozie okazało się , że w sercu chłopca tkwi drut. Został natychmiast przetransportowany helikopterem do ICZMP w Łodzi na kardiochirurgię” – relacjonują przedstawiciele Fundacji „Mamy Serce”.
I podkreślają, że dziecko miało zarazem ogromnie dużego pecha, ale także szczęście. Po pierwsze szybko udzielono mu pomocy i trafnie postawiono diagnozę. Transport śmigłowcem również odbył się szybko i sprawnie. Kardiochirurdzy byli jeszcze w pracy, bo chwilę wcześniej skończyli wielogodzinną operację.
„Przeszył serce i oparł się na przeponie”
Kierujący Kliniką Kardiochirurgii w ICZMP dr n. med. Marek Kopala, cytowany przez TVN 24 wyjaśnia, że pierwsze wieści, jakie docierały do lekarzy na temat stanu zdrowia małego pacjenta, były dramatyczne. Początkowo usłyszeli oni, że pięciolatek wpadł pod kosiarkę, że ma rozszarpane serce.
„Baliśmy się, że tego nie przetrwa” – przyznaje.
Na szczęście szybka diagnostyka: USG serca oraz echo serca pokazały, że do niczego takiego nie doszło. Natomiast w sercu chłopca znajdowało się ciało obce. Był to drut o długości 5-6 centymetrów. Najprawdopodobniej był to fragment siatki, na którą na podwórku najechała kosiarka.
„Drut wystrzelił jak pocisk i jak grot strzały przebił lewą komorę serca w dwóch miejscach, na wylot. Przeszył serce i oparł się na przeponie. Gdy się rozwali komorę serca, to kilka uderzeń serca i koniec. Na szczęście u tego chłopca ten drut nie wbił się pod dużym kątem i nie zrobił dużych otworów. Z jednej strony mięsień się obkurczył, a z drugiej wokół drutu zgromadził się skrzep, który był jakby korkiem i blokował wypływ krwi do worka osierdziowego” – opisuje doktor Kopala, cytowany przez TVN 24.
Operacja, podczas której lekarze usunęli drut, nie była skomplikowana. Drut, znajdujący się w lewej komorze serca, na szczęście nie zniszczył tętnicy, aorty ani zastawki.
Teraz chłopiec dochodzi do zdrowia. Przyjmuje antybiotyki na wypadek, gdyby wdała się infekcja: drut mógłby być brudny. Czuje się dobrze. Na oddziale szpitalnym przebywa z rodzicami. Najprawdopodobniej w przyszłym tygodniu będzie mógł już wrócić do domu.
Dr n. med. Marek Kopala podkreśla bardzo dobrą współpracę z zespołem pogotowia ratunkowego. Nie ma wątpliwości, że to ocaliło życie chłopca.
Rozwiń
Polecamy
Dziennikarz zignorował dwa sygnały alarmowe zawału, trzeciego już nie było. „Nie róbcie tak, jak ja! Od razu dzwońcie po karetkę” – apeluje Przemysław Jedlecki
Przeszczepili serce najmłodszemu dziecku w Polsce. Mała Gabrysia miała tylko 7 tygodni
Proste badania krwi pomogą przewidzieć ryzyko zawału. Nawet 30 lat wcześniej
Czy odsypianie całego tygodnia w weekend ma wpływ na zdrowie? Naukowcy to sprawdzili
się ten artykuł?