W tym roku wpisujcie seks w kalendarz! „Planowanie seksu bywa zbawienne” – mówi seksuolożka Anka Grzywacz
– Spontaniczny seks jest przywilejem młodości, kiedy to dopiero odkrywamy seksualność. Pojawia się też później, w nowych związkach, romansach. Jednak w stałych, wieloletnich związkach małżeńskich lub partnerskich warto poszukać równowagi pomiędzy spontanicznym i pełnym pasji seksem a seksem zaplanowanym, ale równie przyjemnym – mówi seksuolożka Anka Grzywacz.
Klaudia Kierzkowska: Seks, mimo że jest raczej powszedni i dotyczy życia każdego z nas, nadal kojarzy nam się bardziej z porywem emocji niż czymś, co można albo w ogóle wypada zaplanować. Tymczasem rzeczywistość wielu dorosłych jest taka, że jeśli się seksu nie wstawi w plan dnia, to go po prostu nie będzie.
Anka Grzywacz: Dokładnie. Planowanie seksu to najprościej mówiąc, wpisanie go w kalendarz, i to wprost „seks dziś o 20”. To może powodować napięcie, że teraz już trzeba to zrobić, dlatego lepiej nazwać to inaczej – czas na intymność, zbliżenie, randka.
Niemniej, oboje wiemy, o co chodzi… Czy taki plan nie sprawi, że seks stanie się czynnością do odhaczenia na liście?
Zależy, jaką mamy intencję. Planując, powinniśmy przyjrzeć się rytmowi dnia, tygodnia. Współżycie po aktywności fizycznej czy stresującym i ciężkim spotkaniu w pracy może nie sprawić przyjemności. Będzie „zbyt męczące”, a przecież nie o to chodzi, by kochać się dla zasady. W okresie pandemii, kiedy to wiele osób pracuje z domu, łatwiej o wspólny czas w ciągu dnia. Chociażby swoją pracę możemy zaplanować tak, by wygospodarować dłuższą przerwę na seks, przykładowo w porze obiadowej.
Czyli chodzi bardziej o to, by obserwować okoliczności i korzystać z nich niż robić z seksu obowiązek. Jednak czy nie jest trochę tak, że aby seks był fajny i dobry, musi być spontaniczny?
To powszechny mit, że seks jest dobry tylko wtedy, gdy porywa nas fala namiętności. Gdy rzucamy się na siebie z takim pożądaniem jak na filmach. To dość ograniczające myślenie, w szczególności, gdy jesteśmy w stałym związku lub gdy w naszym życiu pojawią się dzieci. Czekanie na momenty spontaniczności może sprawić, że będziemy bardzo rzadko współżyć i zbliżać się do siebie. Spontaniczny seks jest przywilejem młodości, kiedy to dopiero odkrywamy seksualność. Pojawia się też później, w nowych związkach, romansach. Jednak w stałych, wieloletnich związkach małżeńskich lub partnerskich warto poszukać równowagi pomiędzy spontanicznym i pełnym pasji seksem a seksem zaplanowanym, ale równie przyjemnym.
Dobrze rozumiem, że planowanie wspólnego wieczoru, tak by nie być zmęczonym i mieć nastrój na zbliżenie jest dobrym pomysłem?
W przypadku ludzi, którzy z różnych powodów wieczorami są zmęczeni, takie planowanie jest dobrym pomysłem. Warto poszukać wieczorów, kiedy energii będziemy mieć więcej – przykładowo w weekend. U osób, które mają małe dzieci, takie planowanie często jest niezbędne. Czasem, by móc zbliżyć się do siebie i spędzić ze sobą romantyczne chwile, musimy zorganizować opiekę dla dzieci. Kiedy mamy tzw. wolną chatę, pojawia się większy luz, a tym samym możemy cieszyć się intymnością, bez myślenia, że nasza pociecha jest za drzwiami w drugim pokoju, co często zaburza atmosferę intymności. Jednak planowanie wieczoru nie zawsze się sprawdza. Niekiedy, po ciężkim dniu, jesteśmy tak zmęczeni, że na zbliżenie – nawet to zaplanowane – nie mamy ochoty. W takim przypadku musimy szukać czasu na współżycie o innej porze dnia, o czym często zapominamy. Seks o poranku czy w porze obiadowej może być równie piękny.
Z tego jednoznacznie wynika, że planowanie seksu jest idealnym rozwiązaniem dla rodziców, którzy nie zawsze mają możliwość zbliżenia. Każdy, kto ma chociaż jedno dziecko, doskonale mnie teraz rozumie.
Dla rodziców planowanie zbliżeń czy randek jest zbawienne. Ci, którzy mają małe dzieci, powinni zaprzyjaźnić się z takim podejściem. Czasem tylko dzięki planowaniu możemy podtrzymywać pożądanie w związku. Ważne jest – w szczególności dla kobiet – by intymność, erotyka i zmysłowość działy się regularnie. W przeciwnym razie spada libido, a by je odbudować, musimy wykonać dużą pracę.
Fajnie jest zadbać o regularność, która powinna być dopasowana do naszych potrzeb. Nie musimy współżyć co kilka dni czy raz w tygodniu. Możemy zbliżać się do siebie nawet raz na dwa tygodnie czy raz na miesiąc. Ważne by nam było dobrze, by nam to odpowiadało – mnie i mojemu partnerowi. Intymność powinna być dopasowana do naszych potrzeb seksualnych, jednak czasami musimy pójść na kompromis i spotkać się gdzieś pośrodku. Jedni potrzebują częstszego, a inni rzadszego współżycia. Jeżeli pomiędzy planowanym czasem wydarzy się coś spontanicznego, to wspaniale. Dla rodziców, których kalendarz bardzo mocno kształtują dzieci, planowanie zbliżenia jest warte wypróbowania.
”To powszechny mit, że seks jest dobry tylko wtedy, gdy porywa nas fala namiętności. Gdy rzucamy się na siebie z takim pożądaniem jak na filmach. To dość ograniczające myślenie, w szczególności, gdy jesteśmy w stałym związku lub gdy w naszym życiu pojawią się dzieci. Czekanie na momenty spontaniczności może sprawić, że będziemy bardzo rzadko zbliżać się do siebie”
Planowanie seksu nie brzmi sexy. Jednak potrafię sobie wyobrazić, że może być niezłym sposobem na budowanie napięcia i rozbudzenie pożądania.
Przeciwnicy planowania seksu najprawdopodobniej nie próbowali takiego rozwiązania i nie wiedzą, że działa ono na korzyść związku i życia intymnego, a nie przeciwko. Bardzo często jesteśmy przeciwnikami, bo myślimy, że seks musi być magiczny i spontaniczny, żeby był dobry, co jest dużym uogólnieniem. Szczególnie w stałych związkach. Planowanie randek może sprawić, że będziemy na nie czekać, przygotowywać się. Możemy porozmawiać o tym, co będziemy robić tego wieczoru, może obejrzymy jakiś erotyczny film. Atmosfera budowania intymności rozpoczyna się wcześniej, co sprawia, że energia seksualna pojawia się nawet w naszym zabieganym życiu, podczas codziennych obowiązków. Planując, możemy kupić fajną bieliznę, czy zadbać o swój wygląd. Przygotowując się na randkę z partnerem, chcemy wyglądać i czuć się dobrze, a zabiegani rodzice zapominają często o sobie i stawiają siebie na ostatnim miejscu.
Kupujemy bieliznę, malujemy usta na czerwono, podkreślamy oko. Szykujemy się na randkę z prawdziwego zdarzenia. Robimy wszystko, by rozbudzić pożądanie partnera, by pragnął nas jeszcze bardziej. To wszystko? Czy może jeszcze w jakiś sposób możemy skorzystać na tym, że seks będzie zaplanowany?
Planując, uczymy się komunikacji intymnej. By zaplanować seks, trzeba o tym z partnerem porozmawiać i na bieżąco sprawdzać pewne rzeczy. Planując, dowiadujemy się, o jakiej porze dnia najbardziej lubimy współżyć, a kiedy na zbliżenie nie mamy ochoty. Dajemy sobie przyzwolenie, by być zmęczonym, co jest szczególnie istotne dla mężczyzn. Faceci uważają, że dobry kochanek, partner zawsze powinien być gotowy na seks. Planowanie i powiedzenie wprost, że w tym czasie mam stresujący czas w pracy, nie mam nastroju i ochoty, jest bardzo istotne. Zauważamy siebie samych w swoich dobrych chwilach, jak i słabościach, trudnościach. Planując seks, możemy urozmaicić nasze życie seksualne, zaplanować scenariusz. Możemy porozmawiać o naszych fantazjach, oczekiwaniach, pragnieniach.
”Planowanie randek może sprawić, że będziemy na nie czekać, przygotowywać się. Możemy porozmawiać o tym, co będziemy robić tego wieczoru, może obejrzymy jakiś erotyczny film. Atmosfera budowania intymności rozpoczyna się wcześniej, co sprawia, że energia seksualna pojawia się nawet w naszym zabieganym życiu, podczas codziennych obowiązków”
Fantazjach niczym z filmu „50 twarzy Greya”.
A czemuż by nie? Jedni kupują akcesoria erotyczne, drudzy olejki do masażu i świece zapachowe. Seks to nie tylko zbliżenie ciał i orgazm, ale i otoczka, którą dzięki planowaniu możemy zorganizować.
Można mieć zatem wrażenie, że planując seks, bardziej zadbamy o jego jakość. Nie tu i teraz, czyli bez znaczenia gdzie i o jakiej porze, ale konkretnego dnia, w „magicznej” atmosferze.
Urokiem seksu spontanicznego jest to, że dzieje się bez specjalnie zbudowanej atmosfery, pod wpływem chwili. Jednak planując, możemy zadbać, by mieć więcej czasu, co szczególnie doceniają kobiety. Podczas wolnego i zaplanowanego wieczoru mamy czas na masaż, kolację i obejrzenie filmu. Możemy wejść w swobodne pieszczoty, a dopiero potem zaczynamy budować napięcie, które może zakończyć się stosunkiem. Przynajmniej raz na jakiś czas warto zafundować sobie taką przygotowaną, wypieszczoną randkę, by podkreślić znaczenie życia intymnego w naszym związku.
Czas na masaż, kolację i obejrzenie filmu, ale co przed? Planując seks mamy tę przewagę, że możemy zadbać o atmosferę przed zaplanowanym zbliżeniem. Chyba warto z niej skorzystać?
Jak najbardziej. Poflirtujmy, rozbudźmy pożądanie, wyślijmy „dwuznaczne” SMS-y. To bardzo prosty, ale często pomijany sposób na rozbudzenie naszego ciała. Już samo myślenie, jak w tych kilkudziesięciu znakach napisać coś, co będzie figlarne i podkręci naszego partnera, buduje nastrój i podkręca nas samych. Niektórzy przesyłają nagie zdjęcia, jednak warto pamiętać, że to, co wysyłamy, zawsze gdzieś tam może zostać. Tutaj byłabym ostrożna. Już sama rozmowa o spotkaniu, zaplanowanej randce działa na nasze zmysły. Każda para powinna znaleźć swój własny sposób, by podkręcić atmosferę.
Sami musimy ułożyć sobie w głowie i zrozumieć, że planowanie nie psuje intymności i przyjemności płynącej z seksu. To, co nie jest w porządku w planowaniu seksu to założenie, że musimy mimo wszystko ze sobą współżyć, bo taki był plan i takie są oczekiwania. Kiedy zachęcam pary do planowania seksu, proponuję, by czas ten nazwać inaczej np. randką czy intymnym zbliżeniem. Wówczas jest o wiele mniej stresująco. Z tego zaplanowanego czasu „zdejmujemy” obowiązek, że seks musi się wydarzyć. Nie czujemy presji, która często działa na nas niekorzystnie, stresująco i nerwowo.
Skąd się wzięło przekonani, że seks jest dobry tylko, gdy jest spontaniczny?
Takie przekonanie ma swoje korzenie w literaturze, filmie, a nawet bajkach, gdzie miłość jest porywem uczucia. Jednak nie wiemy co dalej, bo bajka kończy się słowami „i żyli długo i szczęśliwie”. Już od najmłodszych lat wpajano nam, że miłość przepełniona jest emocjami, atrakcjami. Jesteśmy przekonani, nauczeni, że seks ma zadziać się sam. Pierwszy seks często jest niespodziewany, nagły, pod wpływem chwili. Rodziców nie było w domu i nadarzyła się okazja na zbliżenie. Wszystko było nieplanowane, spontaniczne. I tak też chcemy, by było przez resztę życia, spontanicznie i z dreszczykiem emocji. Jednak nie warto tego przekonania trzymać się aż tak kurczowo.
Do planowania seksu mężczyźni mają taki sam stosunek jak kobiety, a może są przeciwni? Panowie chyba są bardziej spontaniczni?
Trudno uogólniać. Z tego, co obserwuję, mężczyźni są bardziej otwarci na regularny seks. Dla nich nie ma większego znaczenia czy jest spontaniczny, czy też zaplanowany. Faceci są bardziej elastyczni, dla nich współżycie to rozładowanie emocji, zaspokojenie potrzeby, ale i wyjątkowa bliskość z partnerką. To sposób na wyrażanie miłości, zwłaszcza że panowie rzadziej mówią o uczuciach. Tak byli wychowywani, żeby nie okazywać emocji. Nie zapominajmy, o mężczyznach z zaburzeniami erekcji, dla których planowanie stosunku często jest zbawienne.
Choć niektórym planowanie seksu może wydawać się mało stosowne i romantyczne, zaplanowana randka często dłużej zostaje w naszej pamięci niż spontaniczny seks. Kobiety, choć oczywiście nie wszystkie, lubią na takie zbliżenie z partnerem się przygotować. Planowanie rozbudza zmysły, pożądanie. Warto spróbować i samemu się przekonać, czy taka forma nam odpowiada.
Anka Grzywacz – skończyła studia podyplomowe z seksuologii klinicznej pod kierunkiem profesora Lwa-Starowicza oraz podyplomówkę Life Coaching w Collegium Civitas w Warszawie. Uzyskała tytuł Certyfikowanego Seks Coacha oraz została członkinią Światowego Stowarzyszenia Seks Coachów (WASC). W Federacji na rzecz Kobiet Planowania Rodziny organizowała kampanie, szkolenia i dyskusje na temat antykoncepcji, aborcji czy dostępności do badań ginekologicznych. Przez 3 lata prowadziłą autorską audycję „Dobry Seks„ w Radio TOK FM.
Podoba Ci się ten artykuł?
Powiązane tematy:
Polecamy
„Zacisnąć zęby i przetrwać”. Kasia Koczułap wymienia, co słyszą kobiety, kiedy mówią, że seks je boli
„Sztukę flirtowania trzeba aktualizować” – mówi seksuolożka Patrycja Wonatowska
Medroxy: „Ludzie mają mnóstwo ohydnych określeń na to, co robimy i kim jesteśmy, a ja chcę, żeby wiedzieli, że praca seksualna to mój wybór”
„Wiecie, że kobiety mają jeden otwór więcej niż mężczyźni?”. Wpis dziennikarza wywołał poruszenie w sieci
się ten artykuł?