Wenflon – wciąż niewiele o nim wiemy. Pan Pielęgniarka obala największe mity z nim związane
W szpitalu zakładają ci wenflon, a w twojej głowie krążą same czarne myśli? Pewnie boisz się, że to coś naprawdę poważnego i obawiasz się o swoje zdrowie. Całkiem niesłusznie! Mateusz Sieradzan, znany jako Pan Pielęgniarka, postanowił obalić ten i inne mity związane z wenflonem.
Pan pielęgniarka o wenflonie
Mateusza Sieradzana, czyli Pana Pielęgniarkę, obserwuje na Facebooku niemal 36 tys. osób. Młody pielęgniarz opisuje codzienną pracę na SORze – żartobliwie i z dystansem. Niedawno założył konto na Instagramie, które też zyskuje coraz większe grono odbiorców. W najnowszym wpisie porusza temat wenflonu.
Niby wielu pacjentom jest znany, ale wciąż niewiele o nim wiemy. Mateusz Sieradzan podkreśla, że pacjenci często, z różnych powodów, się go obawiają. Istnieje też wiele mitów z nim związanych. Według pielęgniarza włożenie wenflonu często jest uznawane za bardzo poważną procedurę medyczną. W rzeczywistości zupełnie tak nie jest. Takich niejasności, które urosły wokół wenflonu, jest znacznie więcej.
Wenflon – co powinnyśmy o nim wiedzieć?
Mateusz Sieradzan postanowił odpowiedzieć na najczęstsze zadawane pytania i obawy pacjentów związane z zakładaniem wenflonu. Przy okazji uświadomił ich, że wiele stwierdzeń na jego temat jest całkowicie nieprawdziwych. Zrobił to w typowy dla siebie, żartobliwy, sposób. Zobaczcie, co postanowił przekazać nam, pacjentkom!
- W waszej żyle zostaje tylko plastikowa rureczka. Nie ma żadnej igły!
- Założenie wenflonu nie jest jednoznaczne z tym, że „zostajesz w szpitalu”.
- Nie, nie trzeba „robić transfuzji”, jeśli wyleci z niego kilka kropli krwi.
- Nie, różowy nie jest tylko dla dziewczynek.
- Jeśli ktoś mówi, że zakładanie wenflonu nie boli, to jest podłym kłamcą. Boli. Ale tylko trochę.
- Tak, da się go założyć sobie, jedną ręką.
- Żyły ma każdy, tylko nie u każdego są widoczne i wyczuwalne.
- Jeśli będzie jakiś skrzep w żyle albo wenflonie, to nie spowoduje on zawału serca.
„Większość leków dajemy dożylnie, nie mamy nic przeciwbólowego w tabletkach. Wobec tego, chyba wygodniej ci będzie pacjencie, jeśli raz cię ukłuję zakładając wenflon i będę przez niego podawał wszystkie leki?” – przekonuje Pan Pielęgniarka we wcześniejszym wpisie na temat wenflonu na swoim profilu na Facebooku.
Jak widać, nie taki diabeł straszny, jak go malują. Drogie panie, nie ma czego się bać! Zaufajmy profesjonalistom i przestańmy się stresować, gdy tylko usłyszymy słowo „wenflon”. Oni wiedzą, co robią!
RozwińZobacz także
„Powinnyśmy stać z głową do góry, wypięta piersią i być dumne z tego, że jesteśmy pielęgniarkami”. Młoda pielęgniarka o swojej pracy
„Byłam przekonana, że nie przeżyję”. Emilia Clarke z „Gry o tron” przeszła dwie operacje mózgu
„Ci lekarze, którzy nas dawniej leczyli, już nie żyją, a młodzi lekarze niewiele wiedzą o tej chorobie” – mówi Jolanta, zmagająca się z zespołem post-polio
Polecamy
Złożyły skargi na ordynatora. Teraz są poddawane uporczywym kontrolom
„Najczęściej zakładamy opatrunki na rany nieoczyszczone. Pokutuje mit, że ran nie można myć”. Agata Korgól opowiada o swojej pasji do leczenia ran
Agentka Kryzysowa: „Gdy trafia do nas okaleczona 14-latka, wiemy, że potrzebna jest nie tylko terapia indywidualna, ale także rodzinna. Zwykle praca z rodzicami okazuje się najtrudniejszym elementem tej układanki”
Z pielęgniarek chciał zrobić kelnerki. „Może któraś znajdzie sobie wśród młodych lekarzy męża” – zachęcał szef rzeszowskiej placówki
się ten artykuł?