Weterynarz będzie wykonywał badanie krwi? Tak zakłada nowy projekt ustawy
Projekt zmian w ochronie zdrowia jest już gotowy. Ministerstwo Zdrowia planuje między innymi przyznanie znacznie większych uprawnień w przeprowadzaniu diagnostyki osobom, które nie ukończyły studiów w tym kierunku. Może się okazać, że wyniki naszych badań będą analizować absolwentki i absolwenci farmacji, weterynarii, a nawet chemii czy biotechnologii.
Weterynarz będzie badał nam krew?
Projekt ustawy o medycynie diagnostycznej daje znacznie większe uprawnienia pracowniczkom i pracownikom, którzy nie skończyli studiów z zakresu analityki medycznej. Jeśli przepisy wejdą w życie, diagnostami laboratoryjnymi będą mogły być osoby, które studiowały farmację i weterynarię oraz te, które skończyły kierunki niemedyczne: biologię, biotechnologię czy chemię.
Jak podaje „Wyborcza”, warunkiem decydującym o tym, kto będzie mógł wykonywać na przykład badanie krwi, będzie „ukończenie studiów podyplomowych lub rozpoczęcie szkolenia specjalizacyjnego z analityki klinicznej, diagnostyki laboratoryjnej, mikrobiologii lub toksykologii”.
Według diagnostów, którzy obecnie przeprowadzają tego typu badania, to niewystarczające przygotowanie do tego, żeby analizować wyniki.
„To jest zwyczajnie głupie”
Specjaliści, którzy zajmują się analizowaniem wyników badań, nie ukrywają, że nowy pomysł rządu bardzo im się nie podoba. Według nich uprawnienia przyznane osobom, które nie mają wykształcenia diagnostycznego, są zdecydowanie zbyt duże.
„To jest zwyczajnie głupie, bo my na studiach uczymy się nie tylko chemii czy biologii, ale także przedmiotów klinicznych, takich jak fizjologia czy patologia. Bez tego nie umielibyśmy interpretować wyników badań. I teraz okazuje się, że to nie ma znaczenia. Wystarczy, że się zacznie jakiś kurs” – mówi prosząca o anonimowość osoba z zarządu Krajowej Izby Diagnostów Laboratoryjnych.
Inni diagności, oburzeni całą sytuacją, podkreślają w rozmowie z dziennikiem, że nie trzeba nawet takiego kursu skończyć. Wystarczy, że się go rozpocznie.
„Takie otwarcie zawodu jest w ogóle niepotrzebne, bo analityków medycznych wcale nie brakuje, tylko ze względu na niskie zarobki nie wszyscy szli do zawodu” – zaznacza rozmówca gazety.
Zobacz także
Zbadali, dlaczego młodzi nie chcą żyć. Na pierwszym miejscu brak wsparcia rodziców
22 proc. kobiet z niepełnosprawnością nigdy nie było u ginekologa. „Brak otwartości często jest bardziej wykluczający niż bariery architektoniczne”
„Fakt, że dzięki nowym metodom potrafimy znaleźć przyczynę niepłodności i dać pacjentce nadzieję na urodzenie dziecka, jest zawsze powodem do radości” – mówi dr Dariusz Mercik
Polecamy
Polki do specjalistów czekają coraz dłużej. „Prawo pacjenta to nie prawo do bycia w kolejce” – grzmią eksperci
Paski do badania moczu – jakich informacji dostarczają?
Pacjenci PZU Zdrowie samodzielnie ułożą zakres opieki medycznej dzięki nowemu konfiguratorowi pakietów
Grupy krwi i ich dziedziczenie – jak to naprawdę działa?
się ten artykuł?