Zalecano jedzenie jednego posiłku na dobę, unikanie wody, ćwiczenia i częste chodzenie nago. Jak kiedyś leczono otyłość
Choć dopiero na początku XVIII wieku oficjalnie uznano ją za problem zdrowotny, osobom zmagającym się z nadmierną tuszą przez całe wieki fundowano wiele przykrości i cierpień. Św. Tomasz z Akwinu, który ponoć sam był tak otyły, że trzeba było specjalnie przycinać stół, by zmieścił się jego brzuch, zaliczał przyjemność z jedzenia i obfite posiłki do grzechów charakteru prowadzących do lenistwa i głupoty. W historii medycyny podejście do otyłości i jej leczenia przechodziło ze skrajności w skrajność.
Otyłość – stan nieprawidłowego zwiększenia ilości tkanki tłuszczowej w organizmie – dotykał ludzi już w czasach prehistorycznych, choć były to zazwyczaj czasy niedoboru żywności, a nie jej nadmiaru. Odkryte przez archeologów figurki, np. słynna Wenus z Willendorfu prezentuje bujne kształty z wyraźną otyłością brzuszną. Czy był to ówczesny kanon piękna, czy cecha wyjątkowo rzadka, tego już się nie dowiemy. Sylwetki otyłych ludzi uwieczniono też na kamiennych płytach egipskich, w Mezopotamii, na ziemiach Inków, Majów i Azteków.
Hipokrates uważał, że otyłe kobiety mają problemy z zajściem w ciążę, a mężczyźni z nadmiarem ciała są narażeni na przedwczesną śmierć. Otyłym zalecał jedzenie jednego posiłku na dobę, unikanie nadmiaru wody i ćwiczenia. Pomóc miało także częste chodzenie nago. Inni ówcześni lekarze zalecali chłodne kąpiele, szczególnie morskie i wyczerpujące ćwiczenia, a także skrócenie czasu snu.
Ordynujący w Rzymie Galen prowadził pierwsze badania nad otyłością, identyfikując dwa jej typy: umiarkowany i nadmierny. W wiekach średnich uważano otyłość za skutek trwania w grzechu. Nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu, jako jeden z grzechów głównych, było prostą drogą do moralnego zepsucia. Hildegarda z Bingen, zgodnie z teorią humorów, uważała, że osoby mające kłopot z opanowaniem nadmiernego apetytu cierpią na nadmiar flegmy, która powoduje ociężałość i ospałość, a to prowadzi do moralnego upadku.
Bardzo długo obżarstwo i pijaństwo były uważane za przywilej bogatszych warstw społecznych. Król Bolesław III miał umrzeć w 1352 roku po uczcie wydanej z okazji zakończenia Wielkiego Postu, podczas której zjadł 13 kurcząt i wypił ogromną ilość gorzałki. Jednocześnie obfitość jedzenia i dostęp do niego w czasach klęsk nieurodzaju, anomalii pogody i braku wiedzy o produkcji żywności, było w wielu rejonach świata niedościgłym marzeniem. To w czasach średniowiecznych wzdychano do „krainy mlekiem i miodem płynącej”.
Określenie „łakomczuch” oznaczało żarłoka, ale także rozpustnika. Łakome kobiety były uważane za rozwiązłe. Nie trzeba było jednak pogłębionej wiedzy medycznej, by zauważyć związek między zdrowiem a pełnym brzuchem. Pierwsze racjonalne rozprawy poświęcone otyłości pojawiły się w Renesansie. Jednym z ciekawych dzieł z tego czasu jest „Rozprawa o życiu wstrzemięźliwym” Alvisa Luigi Cornaro, który opisał z detalami, jak przez 40 lat swojego życia właśnie obżarstwem niszczył swoje zdrowie, a kiedy zrozumiał, że tylko dieta może go uratować, podjął wyzwanie zmiany trybu życia, dzięki czemu dożył późnej starości jako zdrowy człowiek. Wśród dolegliwości, jakie trapiły go w młodości, wskazał: bóle brzucha, kłucie w boku, podagrę, gorączkę i palenie w żołądku. Jak zaznaczył, podobne objawy były powszechne wśród ludzi mu współczesnych, pochodzących z bogatszych sfer i mających skłonność do wystawnego życia.
Dodatkowym problemem w tym czasie był cukier, odkryty przez poszukiwaczy morskiej drogi do Indii. Ludzkie systemy trawienne w naszej części świata w ogóle nie były na niego gotowe. Pojawienie się cukru zrewolucjonizowało naszą kuchnię, prowadząc do opłakanych, jak obecnie obserwujemy, konsekwencji zdrowotnych. Cukier silnie kojarzył się z kobietami – jeszcze w XX wieku tym, które chciały urodzić dziewczynkę, zalecało się jedzenie większej ilości słodyczy.
W czasach oświecenia zaobserwowano związek między otyłością brzuszną a chorobami. To wtedy po raz pierwszy opisano zbilansowaną dietę opartą na mniejszej ilości mięsa i zaczęto edukować rodziców, by nie faszerowali dzieci nadmierną ilością słodyczy. Na początku XVIII wieku oficjalnie uznano otyłość (obesite) za chorobę, zalecając pacjentom redukcję ilościową i jakościową w codziennej diecie. Pochodzący z Danii lekarz Malcolm Flemyng po raz pierwszy przedstawił definicję otyłości, jaka w zasadzie obowiązuje do czasów nam współczesnych: otyłość nie ma nic wspólnego z moralnością, to problem natury fizjologicznej, otyli ludzie nie są grzesznikami.
Brytyjski medyk i dietetyk George Cheyne w „Eseju o zdrowiu i długim życiu”, na podstawie obserwacji swojej rodziny, opisał tendencję do tycia obserwowaną z pokolenia na pokolenie. Kiedy solidnie przybrał na wadzie i jego zdrowie zaczęło szwankować, wyprowadził się na wieś, całkowicie zmienił dietę, a nawet stał się wegetarianinem. No i oczywiście schudł. Uznał więc, że zmianie diety powinna towarzyszyć zmiana sposobu życia – w jego przypadku „lekarstwem” była ucieczka z Londynu, który uważał za ognisko zepsucia, także w sensie zdrowotnym. Pod koniec życia, po 20 latach trzymania rygorystycznej diety, był pewien, że otyłość pomoże zwalczyć jedynie surowy reżim dietetyczny i żelazna konsekwencja w jego stosowaniu.
George Cheyne do dziś jest uważany za prekursora diety wegetariańskiej. Efektem XIX-wiecznych badań nad otyłością i żywieniem jako nauką było opracowanie i rozpropagowanie pierwszych popularnych systemów jedzenia – diety niskowęglowodanowej i wysokobiałkowej. Opublikowane w 1863 roku przez brytyjskiego lekarza Williama Bantinga diety bardzo szybko zostały przetłumaczone na wiele języków i opublikowane.
Żyjący w tym czasie Jean Anthelme Brillat-Savarina, autor „Fizjologii smaku”, uważał, że otyłość nie powinna być nazywana chorobą, a raczej stanem, w który człowiek wpada z własnej winy. W ślad za takim myśleniem osobę przy kości uważano za zakałę społeczeństwa, a otyłe osoby za głupie. Znamiennym przykładem ówczesnego podejścia i traktowania osób z nadwagą były „Listy o korpulencji skierowanych do ogółu” Williama Bantinga, uważanego za prekursora nowoczesnej diety. Kiedy w wieku 66 lat przy wzroście 170 cm ważył ok. 100 kg, był wyśmiewany i pokazywany palcami, dodatkowo jego zdrowie zaczęło poważnie szwankować. W swojej pracy opisał stosowane przez siebie sposoby na utratę wagi – od wiosłowania po kąpiele w wodach leczniczych i pobyty w łaźni tureckiej. Wszystkie niewiele mu pomagały, wyraźna poprawa przyszła dopiero po odstawieniu cukru.
Ważnym zwrotem w podejściu do problemu otyłości były badania Johna Henry’ego Kellogga, znanego współcześnie jako wynalazcę płatków śniadaniowych, ale na przełomie XIX i XX wieku twórcę nowoczesnego podejścia do diety. Kellogg uważał, że sposób żywienia odpowiada za wszystkie choroby nękające ludzi. W stworzonym przez siebie ośrodku leczącym dietą nie wolno było palić ani pić alkoholu czy kawy, jadło się dużo warzyw i zbóż, piło dużo wody i codziennie poddawano się lewatywom. Na potrzeby takiej diety Kellogg eksperymentował z substytutami żywności, tworząc przy okazji – znane do czasów współczesnych – płatki. Niestety współcześnie do ich produkcji używany jest cukier, co stawia je raczej wśród produktów niezdrowych.
W czasach Kellogga coraz więcej wiedziano już o gruczołach regulujących trawienie i metabolizm. Problemem leczenia dietą chorych na cukrzycę i otyłość jako pierwszy zajął się niemiecki endokrynolog Carl von Noorden. Zawdzięczamy mu oddzielenie otyłości egzogennej, wywołanej przejadaniem się i siedzącym trybem życia i endogennej, wywołanej przez zaburzenia funkcjonowania organizmu m.in. hormonalne. Pacjentom ordynowano wyciągi z tarczycy owiec lub cieląt i pobudzano ich mięśnie prądem. Słynne BMI – wskaźnik masy ciała, którego używamy do dzisiaj, wynalazł w 1832 roku Adolphe Quetelet, pochodzący z Belgii matematyk i astronom. W następstwie przyszło wyznaczenie prawidłowej wagi i skali odstępstw od umówionej „normy”, a także metoda liczenia kalorii. Jej twórczynią była amerykańska lekarka Lulu Hunt Peters (1873-1930). Wydana przez nią w 1918 roku książka opisująca kaloryczność potraw sprzedała się w 2 mln egzemplarzy i doczekała się 55 wznowień.
Dużego postępu w wyjaśnieniu przyczyn występowania otyłości dokonał w 1947 roku francuski lekarz Jean Vague, który scharakteryzował dwa typy otyłości, nazywając je jabłkiem i gruszką. Typ pierwszy to otyłość brzuszna, typ drugi dotyczy otyłości udowo-pośladkowej.
Niestety w tym czasie otyłość zaczęto definiować nie jako problem medyczny, ale raczej kulturowo-estetyczny, a kanonem urody kobiecej stało się szczupłe, wysportowane ciało. W ślad za tym kontrola nad ciałem i jego wagą stała się elementem kanonu urody, a nie zdrowia. Taki model obowiązywał przez kolejne dziesięciolecia XX wieku, co miało opłakane skutki dla psychiki kobiet, bo skoro patriarchalne społeczeństwo odrzuca i krytykuje kobiety z nadwagą, to one same nienawidzą swoich ciał. Termin „tyrania smukłości” trzymał się mocno nawet wtedy, kiedy w 1994 roku odkryto leptynę i wiedziano już na pewno, że społeczno-kulturowa nadbudowa nad problemem nadmiernej wagi oparta jest na błędnych przesłankach. Leptyna, nazywana hormonem sytości, jest nie tylko źródłem energii dla organizmu, ale także aktywnym organem endokrynnym, niezmiernie ważnym do prawidłowego funkcjonowania organizmu i to jej zaburzenia, obok wielu innych, są częstą przyczyną nadmiernego przybierania na wadze.
W czasach nam współczesnych otyłość to już nie tylko problem zdrowotny, to wielkie zagrożenie dla życia całej populacji. Jak wynika z danych Instytutu Żywności i Żywienia co drugi dorosły Polak ma nadwagę lub jest otyły, równie alarmujące dane dotyczą dzieci.
Zobacz także
Kobieta siedziała w pełni ubrana i opowiadała o swojej chorobie, a lekarz „badał wyraz jej oblicza” – jak kiedyś leczono choroby kobiece
Podawano miksturę z piwonii, popularne było picie własnego moczu, koniecznie z lewej dłoni. Jak kiedyś leczono padaczkę
Chronił przed kołtunem i złymi urokami czarownicy, popularne było „palenie róży” i taniec na żarze. Jak kiedyś leczono ogniem
Polecamy
Kinga Zawodnik o relacji z mężczyznami po metamorfozie: „To mnie przeraża i strasznie boli”
„Gdy tylko pojawia się nowa dostawa, znika”. Ozempic zaczyna być horrendalnie drogi
Czy regeneracja trzustki jest możliwa? Co wspomoże pracę tego organu?
Odmówiono jej pomocy i wyśmiano z powodu wagi. „Każdy zasługuje na szacunek i godność, niezależnie od wzrostu, zdolności czy jakichkolwiek innych czynników” – apeluje Jaelynn Chaney
się ten artykuł?